Błogosławiony Ojciec Święty, Jan Paweł II, mówił: wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali. Chyba rzeczywiście najtrudniej kieruje się wymagania właśnie ku sobie.
Pan Bóg zaprasza Cię dzisiaj, aby narodzić się na nowo. Co to dla Ciebie oznacza? Czy widzisz jakiś nawyk, z którym musisz zerwać? Jakąś relację, którą musisz odnowić? Albo potrzebujesz zacząć poświęcać komuś więcej czasu i uwagi?
Ponowne narodziny mogą wiele kosztować. Może myślisz zwyczajnie: nie chcę mi się, albo jeszcze nie teraz. Nie zostawiaj tego na później. Chodzi o ciebie, o twoje szczęście.
Czy stać cię na to, by postawić sobie nowe wymagania? Czym one będą? Warto na tej drodze prosić o wstawiennictwo Maryję.
ja chyba zbyt wiele wymagam od siebie i czasami mnie to dobija,trudno znalesc zloty srodek miedzy lenistwem pozytecznym a wymaganiom niepotrzebnym,powrocil nawyk, ale mysle ze go zwalcze to tylko kwestia czasu bo wszystko przeciez rodzi sie w glowie, jedyna osoba ktorej powinnam poswiecic uwage jestem ja sama, nie mam na to czasu :) :)
Są, są, są... Jest ich wiele - tych ZŁYCH nawyków. Co prawda pochłonęły mnie nie całkiem z mojej winy, ale od pewnego momentu nic nie robię, żeby sobie pomóc i nie topić się w swoim bagienku...
Czas w końcu stanąć na nogi.
Dziękuję.
Ktoś kiedyś powiedział, że najgorzej jest się zatrzymać, powiedzieć że jest się już doskonałym i przestać od siebie wymagać..
Wymagajmy. Bierzmy wzorce z najlepszych, mamy tylu niesamowitych świętych i błogosławionych o ciekawych życiorysach, każdy znajdzie coś dla siebie :) Nie przestawajmy wymagać - wyżej, mocniej, dalej..aż do nieba :)
powinnam zmienić otoczenie, a tego nie potrafię.
Nawyki? Pewnie że widzę. Tylko, że jakoś nie mam ochoty z nimi zrywać bo wg mnie: "przecież nikomu tym krzywdy nie robię". A skoro nikomu krzywdy nie robię, to i nikt nie ma pretensji, nie wymaga ode mnie zmiany, a jak nikt nie wymaga, to dlaczego ja mam to robić? I kółko się zamyka. Co prawda z jednym nawykiem zerwałam, ale to było zupełnie bez żadnej walki. Tak po prostu, z dnia na dzień zostawiłam może nie nałóg, ale wieloletnie przyzwyczajenie i tyle. Przeszło samo z siebie. Do dziś się dziwię jak to się stało?
A poza takimi odwykami samymi z siebie, zawsze uważałam, że lepiej działa na mnie nawet lekkie przymuszenie niż zupełna swoboda, bo ta strasznie rozleniwia.
Tylko nikt nie chce mnie przymusić :)
taaa... a może by tak wszystko zaczac od nowa? Dobra myśl Bracie ;-)
Usłyszałam ostatnio, że natłok różnych spraw zagłusza moją relację z Bogiem i powinnam uważać aby w tym całym zabieganiu nie zagubić najważniejsego. Myślę, że właśnie to powinnam odnowić, więcej modlitwy potrzeba :).
Pozdrawiam :).
Słowa Księdza "pracują" w mojej duszy. Dziękuję za nie i za modlitwę.
Mój problem polega chyba na tym, że wymagam od siebie i jestem trochę zbyt surowa nie na tej płaszczyźnie, co trzeba. Chciałabym to zmienić. Ale faktem jest, że nie można odkładać nic na później. Od siebie dodam jeszcze, że jeśli człowiek chce zaglądać wgłąb siebie, zmieniać coś lub poprawiać... lepiej robić to z Bogiem. Bezpieczniej.
Chyba kolejny raz w tym wszystkim się gubię. Czas-jeden z wielu wrogów. Trzeba nadziei, wytrwałości, ale już się u mnie niestety wyczerpały. Jakoś trzeba przeżyć... ten kryzys. Tylko, żeby to było oczywiste jak. Zmian by się przydało trochę, ale... jest głucho i w niechcianych łzach. Niełatwy czas przede mną: radości trzeba jeszcze, nadziei, koncentracji, pomysłów, walki wbrew kłodom życiowym rzucanym pod nogi. Jednak jak na złość-tego już nie ma we mnie. Nawet Bóg, taki daleki przez te szarpanie się z myślami, wątpliwościami, obawami. Wiem, że On jest mimo wszystko, ale Go nie widzę. To też jest tą jedną z wielu rzeczy, która przytłacza. Smutno wyszło. Niewiele ludzi o tym wie-bo ja nie lubię zawracać komuś głowy sobą: są ważniejsze sprawy i ludzie niż ja.
Myślę, że stawianie sobie wymagań, jakkolwiek dobre, może prowadzić też do tego, że i innym będziemy podnosić poprzeczkę. O ile uczciwym jest wymaganie najpierw od siebie, a potem od innych, o tyle nie zawsze nasze wymagania stawianie innym muszą spotkać się z ich aprobatą. Pamiętam, jak przed wielu laty ubolewałam nad tym, że słowa:
"Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!" [Łk 6,31]
nie są gwarantem tego, że ktoś odwzajemni nasze starania i będzie zachowywał się wobec nas tak, jak my wobec niego. Bardzo to przeżywałam i nie rozumiałam tego... A przecież każdy decyduje o swoim życiu i kieruje się własnymi zasadami, nie zawsze uwzględniającymi drugiego człowieka. Po prostu...
Jest relacja w moim życiu, którą chciałabym odnowić, ale co z tego, skoro to ode mnie w ogóle nie zależy? Mogę tylko czekać i modlić się, choć niekoniecznie przyniesie to jakiś skutek. Może dopiero po śmierci będzie mi dane spotkać się w prawdzie z tą osobą...
A co do poświęcania komuś więcej czasu i uwagi, to myślę, że nie ma takiej osoby obok mnie, która by tego potrzebowała czy oczekiwała ode mnie. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. A szkoda...
blogniedzielny, chyba faktycznie często tak jest, zwłaszcza w dzisiejszym zabieganym świecie, że pośród natłoku różnych spraw i obowiązków, zapominamy o tym czasie, który potrzebny jest nam na to, by się zatrzymać i przyjrzeć sobie. Warto się o ten czas starać. :)
Oleńka, ważne jest to, że podjęłaś świadomie walkę. Jeśli będziesz prosić Pana Boga, zobaczysz, że będzie pomagał po kolei pokonywać kolejne rzeczy.
Meg., pięknie napisane. Jak mówisz - tylu różnych świętych. Każdy inny. Na pewno każdy z nas może znaleźć kogoś podobnego do siebie, kto będzie inspirował. Dla mnie taką osobą jest m.in. bł. Jan Paweł II :)
Dusiak, może warto postawić pierwszy krok, zacząć szukać nowego, pomyśleć kto mógłby nim być...
Canada, faktycznie, jest dużo łatwiej, gdy mamy dookoła różne osoby, które nam pomogą. Kogoś do kogo mamy zaufanie, i kogo rad chcemy posłuchać. Ale nie zawsze są dookoła nas takie osoby, albo nie wszystko muszą widzieć. Dlatego myślę, że ważne jest także, aby umieć samemu od siebie wymagać. Coś może nie szkodzić innym, ale tylko nam. Niestety takie rzeczy często mają także dalszoplanowe konsekwencje, które mogą już szkodzić także innym...
M@C, warto :)
Dorcia, jestem pewien, że Pan Bóg pomoże Ci w tej odnowie. Czas spędzony sam na sam z Panem Bogiem jest bardzo ważny. Wtedy Pan Bóg wiele w nas działa. Cieszę się, że jesteś dla Niego tak hojna.
Felicita, cieszę się. Jestem pewien, że Pan Bóg jest bardzo blisko Ciebie.
Ave, całkowicie się zgadzam. Jeśli podejmujemy się ważnych zmian, zawsze warto to robić z Panem Bogiem. Przemodlić, oddać to Mu. Czasem jest tak, że właśnie wymagamy zbyt wiele od siebie, zaczynamy widzieć grzech we wszystkim, tam gdzie nawet go nie ma. Może być to 'choroba skrupułów', przez którą przechodzili m.in. niektórzy święci, chcąc tak bardzo przypodobać się Panu Bogu (np. św. Tereska). Warto popytać spowiednika w takich sytuacjach.
Dorota Szczęsna, na drodze duchowej, na pewnym etapie Pan Bóg może dopuścić taką 'pustynię', że tracimy wszelkie poczucie Jego obecności, które dotąd mieliśmy. I pozostaje nam sucha wiara. I to jest bardzo trudne doświadczenie. Wtedy Pan Bóg jest bardzo blisko nas, ale nie daje się nam 'poczuć'. Jest to moment, kiedy mamy okazję budować zaufanie i wiarę ku Niemu. Nie poddawaj się. Pamiętam w modlitwie.
Nobody, to prawda, słowa "Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie!", wcale nie muszą oznaczać, że będzie to działało także w drugą stronę. Ale to nie jest ważne. Ważne jest co my z nimi robimy i czy bierzemy je do serca (i działania). To my wybieramy, czy chcemy być Uczniami Jezusa, właśnie przez takie decyzje.
Ale to odwzajemnienie, choć nie powinno być dla nas celem, często też przychodzi, tylko potrzebuje wiecej czasu. Jeśli jesteśmy stali przez dłuższy czas, ta osoba nabierze zaufania i zrozumie, że to co robimy jest szczere. Często drugiej stronie ciężko jest się odwzajemnić, bo jest ona ograniczona przez różne osobiste zranienia. Najlepsze co możemy zrobić to po prostu dawać z siebie to co możemy nie licząc na nic wzamian. Ostatecznie robimy to dla Pana Boga, a Jemu to nie jest obojętne. A po drodze może przydarzyć się wiele pięknych rzeczy.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)