Na świecie jest coś ponad 6 miliardów ludzi. Wyobraź sobie przez chwilę zaludnioną kulę ziemską, i siebie gdzieś między milionami jednakowych ziarenek.
A teraz pomyśl, że cała ziemia jest tak naprawdę jednym z małych ziarenek w całym wszechświecie.
Gdzie jesteś? Gdzieś tam...
Czasem mamy o sobie ogromne mieniemanie. Wydaje nam się, że wszystko nam się należy, że jesteśmy najważniejsi. Zobacz, jesteś jak ziarenko we wszechświecie.
Z drugiej strony: jeśli wszechświat jest taki ogromny, jeśli jest tak wiele ludzi, to czy możliwe, żeby Bóg znał mnie osobiście? Żeby znał mnie od podszewki?
Może trudno w to uwierzyć, ale dokładnie tak jest.
Jezus opowiadając o Bogu w przypowieści, mówi o pasterzu, który woła swoje owce po imieniu. Mówi, przez to że zna Cię, wie o Tobie wszystko. Imię wyraża w sobie całą twoją osobę. Ciebie, twoje sukcesy, twoje porażki, to z czego się cieszysz, i to czego nie chcesz pamiętać. Ty. Twoje imię.
Jezus woła swoje owce po imieniu.
Jezus nakarmił tłum ludzi kilkoma bochenkami chleba. Potem oddalił się. Ale tłum zaczął Go szukać. I znalazł. Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości.
Te słowa Pana dają do myślenia. Czemu przychodzę na modlitwę? Czemu spędzam z Nim czas? Czemu Go szukam? Czy po to żeby coś otrzymać, czy raczej żeby być z Nim?
Mamy takie powiedzenie: jak trwoga to do Boga. Jak rzadko które, wydaje mi sie ono bardzo prawdziwe. Najczęściej przychodzimy do Boga po to, by coś od Niego dostać. I dobrze robimy, sam Pan zaprasza nas, byśmy prosili Go, o co nam potrzeba. Problem w tym, że często na tym relacja się kończy.
Nie pozwól, by Twoja relacja z Bogiem skończyła się na tym daj.
Żaden człowiek nie lubi być traktowany przez drugiego przedmiotowo. Każdy chce być traktowany jak człowiek. A jak łatwo przychodzi nam spłycić relację z Bogiem!
A ta znaczy przecież dużo, dużo więcej niż każda inna...
Jak często patrzymy na Boga jak na wielkiego Sędziego.
Pomyśl przez chwilę, kim jest dla ciebie Bóg? Co dla ciebie znaczy?
Ktoś, komu trzeba być posłusznym; spełniać Jego żądania, bo inaczej przytrafi ci się coś złego. Ktoś kto ustalił co jest dobre, a co złe i teraz musisz trzymać się tych zasad...
A może raczej ktoś kto spełnia wszystkie twoje zachcianki? Ktoś do kogo zwracasz się o pomoc, gdy masz problem; prosisz o pieniądze, albo o powodzenie w jakimś egzaminie. A jak już sprawa jest z głowy to i On może iść w kąt. Przynajmniej aż do następnej sprawy...
Na ile Bóg jest dla ciebie rzeczywiście Bogiem?
Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3,17). Wiesz co to znaczy? To znaczy, że Bóg to nie wielki, srogi Sędzia, nie jest też Świętym Mikołajem.
Bóg to ktoś dla kogo to ty się liczysz! On cię nie potępia! On cię kocha, i pragnie od ciebie dokładnie tego samego. Ale nie zapominaj, że Bóg jest Bogiem.
Pozwól Mu być Bogiem dla Ciebie.
Maria Magdalena stała pochylona nad grobem, płacząc rzewnie już od paru minut. Nie mogła tego opanować. Obraz męki i krzyżowania wciąż tkwił głęboko w jej głowie. Prawie czuła na sobie rany gwoździ. A teraz jeszcze ciało... ktoś zabrał ciało.
W niemocy stała nad pustym grobem, a długi strumień łez spływał po jej obu policzkach.
- Niewiasto, czemu płaczesz? - Przez moment Marii wydawało się, że śni. W miejscu, w którym przed chwilą widziała tylko pustkę, teraz ewidentnie siedziały dwie jasne postacie.
I pytają się, czemu płacze.
- Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono - odpowiedziała niemal nieświadomie. Nadal nie była przekonana czy to wszystko dzieje się naprawdę.
- Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? - Kolejna postać. Tym razem jakby bardziej zwyczajna. Ogrodnik? Głos wydaje się znajomy. Może wie, co stało się z ciałem Jezusa? Maria, nadal spłakana, spytała:
- Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę - spojrzała się prosto w Jego oczy. Kogoś jej przypominał...
- Mario!
To wystarczyło.
Już wiedziała, że to On.
Zmartwychwstał!
Ciekawe, że Maria nie rozpoznała Jezusa od razu.
Czasem aby rozpoznać Pana trzeba się o to postarać. Trzeba chcieć usłyszeć Jego głos. On jest obecny przy nas przez cały czas, nawet jeśli o tym zapominamy. Warto poświęcić trochę czasu na modlitwie na wsłuchiwanie się. Pan Bóg mówi do nas często przez różne sytuacje, które nam się mogą przytrafić, mówi do nas przez innych; może powiedzieć ci coś przez książkę, którą przeczytasz, albo film, który obejrzysz.
Chciej Go usłyszeć. I miej odwagę odpowiedzieć, przez swoje życie.
salezjański blog
O mnie
-
Mam na imię Jakub. Jestem salzjaninem Księdza Bosko. Obecnie odbywam studia teologiczne w Ziemi Świętej. W wolnych chwilach zamieszczam przemyślenia z modlitwy na tym blogu.
Kontakt: jakub.ruszniak@gmail.com