Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do tego, aby być radośni. Ważne aby mieć w sobie radość i umieć przenosić ją na innych. Różne doświadczenia życiowe często nam tego nie ułatwiają. Skąd więc brać radość?
Pułapką jest szukanie środków doraźnych. Jeśli wobec problemów, które nas spotykają, zaczynamy uciekać w filmy, muzykę, alkohol, albo próbujemy sobie to kompensować w jeszcze inny sposób - nie jest to rozwiązanie. Choć może przynieść to tymczasową przyjemność, nigdy nie będzie to źródłem prawdziwej radości.
Prawdziwej radości nikt nie może ci odebrać. Ona trwa, rośnie i chce się dzielić, podobnie jak miłość. Możemy ją zdobyć, poprzez trwanie z Bogiem, wierność. Jeśli będziemy traktować Boga poważnie i z wiarą trwać w Jego przykazaniach, naturalnym tego owocem będzie radość. I jest to wyjątkowa radość, inna od tej, którą mogą zapewnić środki doraźne. Nie kończy się o ile w Nim trwamy.
Czy jesteś osobą radosną? Skąd czerpiesz radość? Pan Bóg chce obdarzyć cię pełnią radości, trwaj w Nim.
Radość czerpię z tego, co daję innym ludziom. Z poczucia, że jestem komuś potrzebna i mogę pomagać. Że cokolwiek ode mnie zależy. Z działania.
Ale i z moich pasji czerpię radość. Radość przynoszą mi moje lektury, ukochana muzyka, papużki, obcowanie ze sztuką i naturą. One są bardzo ważne, bo trzeba mieć swoje źródła pogody ducha. One kształtują, a ważne jest, by dojrzewać. Bo nasz rozwój, dojrzewanie pomaga w wierze, nadziei i miłości. To wszystko jest komplementarne, zależne od siebie. Świetnie się uzupełnia.
*
Przecudownie napisane: "Nie kończy się o ile w Nim trwamy."
Pozdrowienia!
Radość... Choruję, akurat boli mnie jak cholera i daleko mi do bycia radosnym. Nie, nie ma to nic wspólnego z Bogiem, a z chorobą, po prostu akurat boli i tyle.
Pozdrawiam.
Ja moją radość czerpię z Eucharystii i Adoracji.
Ze śpiewu chorałów po łacinie :), ze spotkań wspólnoty, i może to dziwne ale serce skacze z radości przy każdym spotkaniu z kapłanami w parafii. Może dla tego, że są tacy prawdziwi w swoim powołaniu :).
Choć czasem bywa ciężko trwać w miłości Pana, to dzielenie się tym wszystkim z przyjaciółmi umacnia w radości.
Pozdrawiam w Panu :).
Co za pogańskie brednie.
Ludzie w tym świecie są nieszczęśliwi. Nie mają nadziei i czegoś, co sprawia, że są spełnieni w tym życiu.
I myśę, że dla nich najważniejsze jest widzieć w nas ludzi, którzy żyją spełnionym życiem i są po prostu szczęśliwi - szczęśliwi, ponieważ wiedzą, za kim idą i dokąd idą. Wiedzą też kim są:)
A wszystko to z doświadczania żywego Boga, który jest wspaniały i ktoremu nie dorówna nikt i nic.
P.S.
Niesamowicie odpisałeś na nasze poprzednie komentarze! Wiem, że jest wielu księży z takim sercem jak Twwoje - bardzo się cieszę, że jesteś i żyjesz w tym samym wieku co ja:))
Błogosławię Cię!!!
Taaak...No jestem radosną osobą chociaż często nie jest mi do smiechu. Szcególnie ostatnio. Ale...nie zawsze tak było. Kiedyś byłam postrzegana jako osoba wiecznie użalająca się nad sobą i swoim życiem:" W s z y s c y mnie nie lubią","n i k t mnie nie kocha", "n i g d y nie zaznam szczęścia" itp Co za brak pokory! Jaka pycha! :))Byłam (i jestem) chudzina. Miałam z tego powodu wiele przykrości ze strony swoich rówieśników. Moja mama powiedziała mi kiedyś, gdy wróciłam zapłakana ze szkoły: Oni mają frajdę że doprowadzaja cię do płaczu. Odbież im tę radość i śmiej się z siebie.
Było to trudne ale skuteczne. Potem przeczytałam ksiązkę w której dziewczynka szuka w każdej sytuacji pozytywnych rzeczy. Podobało mi się to. Spróbowałam i...tak mi już zostało do dziś. Teraz jestem pogodna, pełna optymizmu. Mało tego, kiedyś koleżanka z pracy powiedziala:"Co ty tam wiesz. Ty nie masz problemów. Ciągle ci wesoło." Czasem życie przyciśnie za mocno, czyjeś słowo zrani ale zaraz to mija. Pomaga mi w tym moja pasja wyszywania. Kiedy jest mi smutno siadam przy swoim pianinku i gram. Jak jestem wściekła to najlepiej wychodzi mi sprzątanie.To takie moje sposoby na smutki.
Poza tym lubię gdy ludzie są pogodni. Więc w miarę swoich możliwości daję im trochę swojej pogody ducha.
Ale zawsze w chwilach zwątpienia staram się powierzyc wszystkie sprawy Bogu. To okazuje się być najtrudniejsze :)) Niemniej jak się postaram to sama czuję się dużo lepiej i widzę więcej.Kiedy trwam w smutku i przygnębieniu widzę tylko siebie.
Pozdrawiam Joanna z Dalekiego Kraju :))
Dziękuję. Właśnie dziś zacząłem się zastanawiać czemu jakoś "wysiadła" ta radość we mnie.
Pozdrawiam!
Ostatnio dośwadczyłam radości i pokoju wynikającego z trwania przy Chrystusie. Posypały się w ubiegłym tygodniu trudne sytuacje w moim życiu jakby ktoś rozwiązał zły worek; o mały włos nie zginęła moja Mama, u Taty wykryto nieuleczanlą chorobę,a to wszystko jeszcze w samym środku matur... Było dużo strachu i przemodlone, nieprzespane noce, jednak to wszystko dawało mi siłę. Wiele osób często pyta mnie dlaczego jestem tak radosna mimo tej trudnej sytuacji ale ja tą moc czerpię z wiary w Boga i Jego opiekę nad nami. To nie jest moja radość tak działa Duch Święty... i chwała Panu za to. Dużo radości sprawia mi dziękowanie Bogu za wszystko co mam, za to co jest dobre i złe, bo nic nie dzieje się przypadkiem i bez przyczyny, w Nim wszystko ma sens.
Jesteśmy co prawda chrześcijanami, ale mamy też ciała - w sensie biologicznym i chemicznym. Czasami ciało szwankuje, w mózgu nie zachodzą takie reakcje jakie powinny i stąd między innymi bierze się depresja. I w takim wypadku konieczna jest pomoc lekarska. A kobiety z wahaniami hormonów też nie zawsze potrafią być zawsze radosne... Dlaczego o tym piszę? W dzisiejszym chrześcijaństwie zauważam dwie skrajności - albo nadmierne biologizowanie świata połączone z racjonalizmem (a to nie to samo co zdrowy rozsądek!), albo "przeduchawianie" rzeczywistości, wedle którego za każdy zły nastrój odpowiadają demony. W Biblii znajduję wersety o różnych rodzajach smutku - światowym, który prowadzi do cierpienia i takim, który jest spowodowany grzechem swoim lub cudzym. A i Jezus powiedział: "Błogosławieni, którzy się smucą"... Pozdrawiam :)
Oleńka, rzeczywiście, jest mnóstwo różnych rzeczy, które mogą przynosić nam radość, i wzajemnie się one ze sobą uzupełniają. Ważne jest aby umieć odróżnić te sprawy, które przynoszą Bożą radość, od tych spraw, które przynoszą tylko tymczasowe przyjemności. Wszystko to o czym piszesz, ma ogromne znacznie - pomoc innym, staranie się własny wzrost i trwanie przy Panu. To może sprawić, że prawdziwa radość będzie w nas wzrastać.
Czarek Samuel K., faktycznie, wobec doświadczenia cierpienia, choroby, nie jest łatwo o radość. Jest to coś, czego też uczymy się przeżywać całe życie. Możemy jednak te nasze cierpienia ofiarować Bogu w różnych intencjach, tak stają się one modlitwą. Przy takiej postawie, również możemy otrzymać łaskę wewnętrznej radości, mimo że może nie będziemy jej w stanie na zewnątrz wyrazić. Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia, pamiętam w modlitwie!
Dorcia, cieszę się, że znajdujesz swoją radość u źródła. I, że Pan bardzo Cię wspiera w tym ważnym czasie. Niech Twoja radość rośnie w Panu Bogu!
DOROTA, zgadzam się z Tobą. To nasze świadectwo, to jakimi jesteśmy chrześcijanami ma ogromne znaczenie. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa Kościół rósł bardzo szybko, a chrześcijanie nie obawiali się oddawać życia za wiarę. Dziś niestety często boimy się przyznać do tego kim jesteśmy, boimy się zrobić czegoś co byłoby niepopularne wobec naszych znajomych. A tymczasem potrzeba właśnie żywego świadectwa, i tego aby ta radość z trwania przy Bogu mogła przenosić się na innych, przez nasze słowa, postawy, to jak traktujemy ludzi dookoła.
Joanna, ta optymistyczna postawa jest bardzo ważna i może wnosić wiele radości i pogody ducha w życie ludzi, wśród których jesteśmy. To jest piękne, że potrafisz znajdować pozytywne strony nawet tam, gdzie nie zawsze jest łatwo. Ksiądz Bosko mawiał: szatan boi się ludzi radosnych. I to jest prawda, widząc naszą radość i chęć jej niesienia, zły duch jest bezradny. Niech Pan napełnia Twoje życie szczęściem i radością!
QbS, cieszę się, że udało Ci się znaleźć coś dla siebie.
Klara, wspaniałe jest to jak Duch Święty w Tobie działał i działa wobec tych trudnych doświadczeń, i że napełnia Twoje serce pokojem i radością. Doświadczenia, które przychodzą mogą być czasami bardzo trudne do zrozumienia, dlatego tak ważne jest aby trwać w Panu. Otaczam modlitwą Ciebie i Twoją rodzinę.
Zim, bardzo mądrze piszesz, zgadzam się z Tobą: ważne jest abyśmy umieli rozeznawać, skąd pochodzi jakiś stan, w którym możemy trwać. Są różne rodzaje smutku i różne rodzaje radości. Ważne aby zabiegać o tą Bożą radość, która może nam towarzyszyć nawet wobec przeciwności, które przychodzą.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)