Są takie osoby, do których podchodzimy z dużym dystansem, jeszcze zanim je w ogóle poznamy. Coś sprawia, że mamy do nich uprzedzenie. To może być styl bycia, który wydaje nam się nienaturalny, jakaś cecha charakteru, która nas drażni. Albo coś związanego z wyglądem, ubiorem.
Cokolwiek sprawia, że dystansujesz się, albo przekreślasz tą osobę, spróbuj się temu przyjrzeć. Mogą denerwować cię pewne wady u innych, bo nie akceptujesz ich w sobie. Może są to cechy charakteru.
Czasem jest wręcz odwrotnie - może masz pewne rzeczy wręcz we krwi - tak, że nie potrafisz zrozumieć, kiedy ktoś robi inaczej. I odrazu pojawia się uprzedzenie.
Spróbuj przyjrzeć się, czy nie podchodzisz z uprzedzeniem do niektórych osób. Jeśli tak, to dlaczego? Pan Bóg zaprasza, aby każdemu dać szansę.
Generalnie, nigdy nie starałam się dzielić ludzi, ale jest w moim życiu tak, że często ufam pierwszemu wrażeniu (jeżeli chodzi o kontakt wizualny)- ten mnie jeszcze nie zmylił. Nie zastanawiałam się, czy to, czego nie akceptuję u innych, przekłada się w jakimś stopniu na mnie, moje zachowanie i podejście? Raczej nie, unikam toksycznych ludzi, unikam kłótni, zła... Ja taka nie jestem, zawsze staram się rozwiązać sytuację bez niepotrzebnych nerwów, więc na pewno podobne cechy nie siedzą we mnie..., ale boję się, że poprzez zachowanie ludzi, których unikam, a którzy mają takie cechy, jakie wymieniłam, mogę stać się podobna do nich. Nie chcę taka być, dlatego odsuwam się od takich zachowań.
Uffff. Ale się rozpisałam ;)
Pozdrawiam bardzo, bardzo :)
Najdziwniejsze moim zdaniem jest to, że np. kiedy spotykamy kogoś ze szkoły czy jakiegoś innego miejsca, wychodzimy - może nie do końca świadomie - z założenia, że ten człowiek się nie zmienił. A przecież lata mijają, każdy ma swoje doświadczenia i nie ma ludzi, którzy by się choć trochę nie zmienili. Sama też trochę się na tym przyłapuję, kiedy spotykam kogoś, kogo dawno nie widziałam. Z drugiej strony też uprzedzenia nie biorą się znikąd, a przebaczyć nie zawsze jest tak łatwo, czasem to długi proces. Tylko Bóg może odmienić serce człowieka tak, żeby to szło lepiej i łatwiej. Mentalność Prawa Mojżesza (oko za oko) albo prawa Kaina (pomszczenie siedemdziesiąt siedem razy) nadal gdzieś głęboko w nas siedzą... Pozdrawiam :)
...Danie "każdemu sznsy" przestaje być dla mnie problemem wtedy, kiedy sobie uświadamiam, że Bóg daje tę szansę mnie samej - każdego bowiem dnia jest coś co mogłoby mnie dyskwalifikować od Jego miłosierdzia a jednak...wciąż mi je okazuje. Nie rezygnuje ze mnie i nie przekreśla.
:)))
Kiedy przeczytałam pomyslalam zaraz o szansach mi danych. Wielokrotnie. Kolejny raz i kolejny....I korzystalam z tej szansy i wdzięczna bylam ogromnie. I...bywało że...nie potrafiłam, może nie chcialam zmienic swego postępowania.
I dlatego, że jestem taka niedoskonała, nie rzucam kamieniem. Chyba bardziej jednak ze strachu, że we mnie nie raz rzucić inni powinni.
znowu w samo sedno... :). Przekonałam się ostatnio jak bardzo pozory mogą mylić. Dobrze jest czasem otworzyć się na innych i "dać szansę". Ja mam tak, że po pierwszym spotkaniu wiem czy dogadam się z daną osobą czy nie, ale teraz było inaczej i właśnie moje pierwsze wrażenie było mylne. Jednak na pierwszym się nie skończyło i bardzo zaskoczyło mnie to co działo się dalej :). Czasem osoby mijane obojętnie w szkole po latach stają się nam bardzo bliskie... :).
Pozdrawiam w Panu :).
Z reguły nie mam takich zapędów, że na dzień dobry czuje, że mi cos w człowieku nie pasi.....człowiek "musi sie na to postarac". Wiem, że trzeba przebaczac, że to wręcz obowiązek wierzącego w Boga-Miłośc człowieka, ale zdarza się, że wolałabym odsunąć się. Po to żeby uniknąć ewentualnych zranień. Własnie ostatnio przeżywam pewna sytuację i.... ustawiłam sie w pozycji na anty....za duzo niefajnych rzeczy mnie spotkało, że biorąc pod uwage wiele czynników, po ludzku nie widzę szansy na poprawe.....co nie znaczy, że przebaczyc nie powinnam. Mozna przeciez przebaczyc, ale trzymac się z dala.
Rzeczywiście, tzw. "pierwsze wrażenie" bardzo często jest mylne. Żeby poznać człowieka, potrzeba jego otwartości i mojej chęci:)Warto, naprawdę warto spoglądać w głąb serca. Pozdrawiam i dziękuję za komentarze:)Szczęść Boże!
Nie są mi obce twoje słowa, Jakubie... czasem jednak trudno przebaczyć, zwłaszcza, kiedy czujesz z drugiej strony obłudę...
nie ma drugiej szansy, koniec.
Zawsze łatwiej "dać szansę" komuś kto jest do nas podobny, odbiera na tych samych falach. A w pierwszym kontakcie jeszcze tego się nie wie. Dlatego nie odrzucam nikogo "na dzień dobry", ale też mam tak, że sama pierwsza nie dążę do kontaktu. Za to w stosunku do nowo poznawanych osób zachowuję się jak lusterko. Ktoś do mnie z uśmiechem, nie potrafię nie odwzajemnić, ktoś z dystansem, to też go trzymam... Chyba życie mnie tak nauczyło, bo przecież nie kalkuluję jak mam się zachowywać.
Jeśli z kimś nie chcę utrzymywać kontaktu, to na pewno nie jest to zasługa pierwszego wrażenia, a wręcz przeciwnie, wielu lat znajomości. To też moja wina, bo urazy i ból są zbyt silne, nie potrafię tego przełamać. Tylko, że ja nie uważam, że nie daję drugiej szansy, ja się tylko odsuwam.
Teoretycznie to każda nowa osoba jest dla mnie czystą kartką. Owszem, bywało że na "dzień dobry" się uprzedzałam, ale zaraz potem okazywało się, że popełniałam błąd. Dla mnie nie jest problemem danie szansy innym, dla mnie problemem jest danie szansy Bogu, danie szansy sobie. I zgadzam się z tym co pisze Canada, że brak kontaktu jest owocem urazu i bólu, trudnego do przełamania. Wstając rano myślę, że może dziś się uda. Wieczorem obarczona urazami i bólem znów obrażam się na Boga.
Salanee, wspaniale, że odróżniasz ludzi od ich zachowań. Możemy nie zgadzać się z czyimś zachowaniem, albo postępowaniem, ale jednocześnie nie przekreślać tej osoby i wciąż dawać jej szansę. Często jest tak, że czyjeś zachowanie sprawia, że przekreślamy tą osobę albo mamy uprzedzenie i nie próbujemy nawet poznać co to zachowanie wywołało i czy możemy takiej osobie w jakiś sposób pomóc.
Zim, masz rację. W takich sytuacjach po latach, nasze uprzedzenia mogą dać o sobie znać jeszcze bardziej - a, tak jak piszesz - te osoby mogły przejść w międzyczasie długą podróż i bardzo się zmienić. Przebaczenie może czasem wiele nas emocjonalnie kosztować, ale do tego właśnie wzywa nas Pan Bóg.
Dorka, rzeczywiście, im bardziej patrzymy na życie oczami Pana Boga tym bardziej rozumiemy tą logikę. Pan Bóg jest w stanie wybaczyć nam wszystko i więcej - chce nam wybaczyć wszystko, ale aby to się mogło dokonać, potrzebujemy przyjść do Niego. I podobnie pragnie, abyśmy my umieli przebaczać sobie nawzajem.
Joanna, to jest piękne, że potrafisz się zatrzymać i pomyśleć ile różnych szans otrzymałaś od Pana Boga. Każdy z nas otrzymuje ich mnóstwo, ale niewiele osób to zauważa. To może nam pomóc w nabraniu pokory do innych osób, kiedy popełniają błędy.
Dorcia, wspaniale, że dałaś tej osobie drugą szansę. To jest coś czego chyba uczymy się całe życie. Aby nie wrzucać ludzi do jednego worka, ale chcieć poznać je bliżej, zrozumieć. Pan Bóg nikogo nie stawia na naszej drodze bez przyczyny.
Ania, masz rację, przebaczenie nie koniecznie oznacza, że mamy trzymać się bardzo blisko z tą osobą. Ważny jest natomiast szczery akt wybaczenia, który się w nas dokonuje. Z niektórymi osobami może nam naturalnie trudniej się zrozumieć ze względu na różnice poglądów, charakterów itp. I myślę, że nie ma w tym nic złego.
Soledad, tak, potrzeba zaangażowania obu stron, aby relacja mogła wzrastać. I chyba również dobrego nastawienia obu osób. Szukania tego co najlepsze w tej drugiej osobie.
Kama, czasem są takie trudne sytuacje, kiedy przebaczenie może być bardzo trudne. Warto wtedy pomyśleć dla Kogo to robimy. I kiedy wybaczamy, po prostu robimy to z myślą o Nim.
Dusiak, Jego ręce są wyciągnięte do Ciebie, i będą zawsze.
Canada, myślę, że wiele osób przyjmuje taką postawę 'lusterka'. Czasem, może być ona dla nas pomocna, ale czasem możemy wybrać by dać drugiej osobie z siebie jeszcze więcej niż dostajemy. Okazać sympatię tam gdzie nie ma jej z drugiej strony. Pokazać zainteresowanie komuś kto nie robie tego wobec nas. Często możemy mieć do czynienia z osobami poranionymi w różny sposób, które będą tego potrzebować, aby się przed nami otworzyć.
Caroll, myślę, że łatwo wpaść w pułapkę oskarżania Pana Boga za zło albo niepowodzenia, które mają miejsce w naszym życiu. Warto się zastanowić skąd biorą się w nas takie myśli. Jednym z imion złego ducha jest 'oskarżyciel'. Będzie on szukał okazji, żeby przedstawić nam każdą trudną sytuację, jako dzieło Pana Boga, który wcale nie chce naszego dobra. Tak nie jest, i nie wolno nam tak myśleć. Nikt lepiej nas nie rozumie w takich sytuacjach niż Pan Bóg.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)
idę właśnie z tym dziś do spowiedzi... bo nie umiem sobie poradzić z pewną osobą..ahh