Życie duchowe może być nieustannie rozwijane. To jak ze znajomością, którą pogłębiamy poznając i rozumiejąc drugą stronę coraz lepiej.
Pewnym niebezpieczeństwem może być przyzwyczajenie się do tego w jakim punkcie znajdujemy się już teraz. Możemy sobie myśleć: w sumie generalnie jestem dobrą osobą, nie krzywdzę innych, tyle wystarczy. Nie wolno nam jednak zapominać, że życie duchowe to coś co wzrasta i wraz z naszym dojrzewaniem duchowym, Pan Bóg może zaprosić nas do czegoś więcej.
Bez względu na to czy twoja wędrówka wiary rozpoczęła się niedawno, czy też trwa już przez wiele lat, Pan Bóg chce aby wasza relacja rosła. Aby twoje życie duchowe mogło dojrzewać. Aby była w tobie gotowość do przemiany. To potrafi kosztować wiele wysiłku, ale owoce są wspaniałe i pozostają na całe życie.
Czy pozwalasz Panu Bogu na to aby wszedł jeszcze bardziej do twojego życia? Czy wiesz czego może od ciebie pragnąć? Zgódź się, a On dokona wielkich rzeczy.
Czasem trudno jest zaakceptować plany jakie Pan ma wobec nas...Mimo to również wierzę, że warto Mu zaufać i mimo obaw, powierzyć Mu swoje życie. Pozdrawiam serdecznie :)
Myślę, że my po prostu czasem boimy się, że jak wpuścimy Boga do naszego życia to na tym stracimy, a nasze życie będzie jednym wielkim znojem.
A przecież Bóg nie jest złodziejem.
Diabeł nim jest - i o tym mówił Jezus - że jest klamcą, mordercą i złodziejem.
Ijęsli ponosimy jakąkolwiek stratę w naszym życiu to z pewnością nie stoi za tym Bóg.
Bo On jest dawcą - z Nim możemy tylko zyskać.
We wszystkim.
:)))
O tak Panie Ty przyjdz i działaj.To Ty rozpalasz moje serce, Ty wszkrzeszasz mnie do życia.Panie niech Twoja wola się stanie,pragnę tego z całego serca.Pragnę Cię wielbić, bo Ty jesteś moją nieopisaną miłością.
A ja miałam ostatnio dziwny zakręt myślowy.
Kilka lat niesakramentalnego związku pełno grzechów i grzeszków i przewinień.Walczyłam o sakrament ślubu jak lwica .Udało się i dotknęło mnie wtedy uzdrowienie z choroby .Czyli Bóg namacalnie mnie "kopnął". No i co wtedy ......... może przestać się już starać?Może pozostać na tych modlitwach które znam?Może poprzestać tylko na niedzielnej i świątecznej mszy ?I dostałam bzika.Szukam Boga,szukam jego dróg ,poszerzam modlitwę msza nie tylko niedzielna jest obowiązkowa.I stwierdzam że wciąż mi mało Boga ..... jestem głodna wiary ,,,,głodna Jego nauki .Wiara to trudna szkoła... ale owoce są nieziemsko słodkie.
Pan Jezus w swoich przypowieściach często odwoływał się do przykładów z życia rolnika - przypowieść o siewcy, przypowieść o pszenicy i kąkolu, przypowieść o robotnikach w winnych... Co prawda w Jego czasach większość ludzi zajmowała się rolnictwem, ale myślę, że taki wybór z Jego strony nie wynikał wyłącznie ze specyfiki zawodowej ówczesnej Palestyny. Wiadomo, że w rolnictwie wzrost jest bardzo ważny - jeśli roślina nie rośnie, to coś z nią jest nie tak. I to samo jest z nami. Każdy z nas przechodzi przez momenty zwątpienia, różne doświadczenia dobre i złe, spotyka różnych ludzi, czyta Słowo, a Duch Święty z czasem daje coraz więcej zrozumienia Bożego Słowa. Ktoś mi kiedyś powiedział, co by to było, gdyby dziecko w przedszkolu, z umysłem przedszkolaka dostało nagle taką wiedzę, jak studenci uniwersytetu. Stąd też nasz wzrost jest powolny i Pan Bóg go daje tak, jak sam uważa - ze względu na nas, tak, żeby nasze poznanie było adekwatne do naszego "stażu" w wierze. Pozdrawiam :)
"Czy wiesz czego może od ciebie pragnąć? Zgódź się, a On dokona wielkich rzeczy."
W oczekiwaniu na czas rekolekcji podczas, których podjąć muszę ważne decyzje a moje życie najprawdopodobniej zmieni się o 360 stopni, właśnie zastanawiam się co Pan dla mnie przygotował.
Kiedy ten wspaniały ale jakże trudny czas rozeznawania powołania dobiega końca, rodzi się we mnie pytanie: "Czy pozwolę Mu na wprowadzenie w moje życie takich drastycznych zmian?"
Ale mogę powiedzieć tylko... PROWADŹ PANIE :).
Pozdrawiam :).
wspaniale jest zmieniać nawet małe rzeczy
Już na wstępie przepraszam, że kolejny raz taki obszerny komentarz, choć jego objętość miała być mniejsza-bo liczy się jakość, a nie ilość przecież.
Chyba wpadłam w pewne niebezpieczne pułapki m.in. :
- obwiniam siebie za to, że nie udało mi się jeszcze pracować i nie mogę w sposób finansowy pomóc rodzicom
- czasem chciałabym być za idealna, znów nie pozwalam sobie na popełnianie błędów (radość, nadzieja jakby we mnie umarły-w zamian strach, niepewność, łzy-nie lubię, gdy ktoś widzi czy słyszy jak płaczę= nie lubię ukazywać innym swojej totalnej bezradności-bo tak ona u mnie się przejawia).
- boje się sakramentu pokuty i pojednania w konfesjonale.
Jestem pełna paradoksów, nie pozwalam sobie na błędy. Szkoda, że nie mam serca z kamienia. Myślę, że wtedy może mniej bym się przejmowała tym wszystkim.
Nie wiem jak się z tych pułapek uwolnić, a spotkania z Jezusem (co wspominałam wyżej-boję się).
Boję się zmiany, zamykam się (na Boga, na ludzi), ale jej tak bardzo potrzebuję. Chory paradoks. Nawet siebie sama mam dość. Motywacji i sensu brak. Znów się zgubiłam w życiowej ścieżce i udaje, że mi tak dobrze-tak naprawdę czując się dosłownie rozłożona na łopatki, leżąca na ziemi z bezradności.
Dziękuję (szczególnie za te słowa nadziei): „To potrafi kosztować wiele wysiłku, ale owoce są wspaniałe i pozostają na całe życie”.
Z pamięcią w modlitwie nadal: cicho, jeśli mogę to i ja o nią proszę; choć wiem, że na pewno są ludzie, którzy jej bardziej potrzebują ode mnie.
Kurcze, chyba ostatnio zaniedbaliśmy tę relację. Musimy to zmienić!
Nie ważne jak długo czy jak krótko trwa ta relacja z Panem Bogiem. Najważniejsze byśmy ją pielęgnowali. Bez codziennej modlitwy nie da się pogłębiać tej więzi.
Ja bardzo żałuję że moje nawrócenie zaczęło sie tak późno, ale wdzięczna jestem Bogu, że w ogóle się zaczęło. Byłam taka zbuntowana i upierdliwa.
Nie łatwo przychodzą zmiany. Każdy dzień to trudność. Choć wiara jest w moim życiu bardzo ważna to mimo to nadal przeżywam kryzysy.
Tak, łatwo się wkręcić w takie lenistwo duchowe i przyzwyczajenie. Gorzej, jak nie wiadomo co robić, by dalej wzrastać... Ale ufam, że Bóg z czasem wskaże drogę :)
Pozdrawiam!
Ja niestety też osiadłam na laurach, przestałam nad sobą pracować, byłam zadowolona z tego, jaka jestem... Na pozór wszystko ok, ale z dnia na dzień było coraz gorzej... Dobrze byłoby mieć kogoś, kto poprowadzi dalej...
nowy blog: http://ja-jestem-jego-a-on-jest-caly-moj.blogspot.com/
życie duchowe nie tylko może, ale musi być ciągle rozwijane. ja ostatnio dużo zaniedbałam, teraz próbuję to odbudować, ale to wcale nie jest takie łatwe, jak myślałam.
pozdrawiam:)
gdy wreszcie się zamknęłam i pozwoliłam żeby to On pokazał mi, jaką drogą mam podążać, to przyszły brązowy habit zamieniłam na białą suknię ;) i chwała Mu za to, że zamknął mi w odpowiednim czasie usta, a otworzył na uszy :) wreszcie przyszedł spokój...
Edyta, rzeczywiście, czasem wyzwania, które stawia nam Pan Bóg mogą wydawać nam się zbyt wielkie. Ale jeżeli zdecydujemy się je podjąć, On da też łaskę, aby im sprostać. Choć nie jest to proste, może to sprawić, że nasza ufność ku Bogu dojrzeje.
Dorota Koziura, to prawda, choć czasem trudno nam to zrozumieć, dopóki nie zgodzimy się na to, czego On może od nas pragnąć. Z Panem Bogiem nigdy nie stracimy, ale aby się o tym przekonać, musimy Mu najpierw zaufać.
Bożena, niech Pan Bóg Ci w tym wszystkim błogosławi!
Dorota, piękne jest to, że potrafiłaś zawalczyć o ten sakrament. I, że tak współpracujesz z łaską Bożą. Niech Pan Bóg prowadzi Cię na tej drodze wiary i pomaga wzrastać!
Zim, rzeczywiście, myślę że to bardzo trafne porównanie. Jesteśmy jak dzieci, które stopniowo wzrastają i wraz z tym wzrostem zaczynają rozumieć coraz więcej, stać je na więcej poświęceń, na branie odpowiedzialności za innych... Pan Bóg z każdym z nas pracuje w niepowtarzalny sposób, jeśli tylko się na Niego otwieramy.
Dorcia, niech Pan Bóg błogosławi Ci i napełnia wszelkimi potrzebnymi łaskami na czas tego rozeznawania i wszelkich decyzji, które przed Tobą stoją. Jestem pewien, że On jest przy Tobie w tych ważnych chwilach.
Agata, i czasem te małe zmiany mogą być bardzo ważne.
Dorota Szczęsna, myślę, że warto zastanowić się i przemodlić to "jaki mam obraz siebie". Czasem chcemy być kimś doskonalszym niż jesteśmy i tworzymy sobie obraz siebie idealnego, który jest w zasadzie nie dościgniony. Tymczasem potrzebujemy w pierwszej kolejności zaakceptować siebie takimi jakimi jesteśmy - ze słabościami. To wymaga wiele pokory, zgodzić się na swoją małość i na to, że nie potrafię wszyskiemu podołać. Ale dopiero gdy staniemy w prawdzie, stwarzamy miejsce Panu Bogu, który może sam wejść w nasze życie i je przemieniać. Zobacz, że Pan Bóg ma szczególne upodobanie w tym co małe i słabe. Nie chciej serca kamiennego, raczej staraj się zgodzić na swoją małość, i pozwól aby Pan Bóg wszystkiego dopełniał. Możesz pomyśleć, co Pan Bóg do Ciebie mówi w tym fragmencie: "pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali." (Ez 36,25-27)
Agnieszka, niech Pan Bóg pomaga i w tym Wam błogosławi!
Łowieczka, kryzysy i różnego rodzaju tridności są i będą, ale nie należy się nimi przejmować. Każda taka sytuacja, którą uda nam się przezwyciężyć, wzmacnia naszą relację z Bogiem. Ważne jednak aby przy tym nie iść samemu, ale mieć jakiegoś doświadczonego towarzysza duchowego.
Ja., jeśli trwamy przy Panu Bogu, to wystarcza. A On sam, kiedy tego zapragnie, może w taki czy inny sposób zaprosić nas do czegoś nowego. Ważna jest nasza wrażliwość na Jego głos.
Judyta, niestety jest to coś na co każdy z nas jest narażony i nieraz daje się złapać. Ale ważny jest ten moment, kiedy się orientujemy. Najlepsze co wtedy możemy zrobić, to wrócić do Niego.
Natalii, wiem, że to może nie być łatwe, ale wspaniale, że się o to starasz. Niech Pan Bóg Ci w tym pomoże!
Marsjański Antropolog, dzięki za to świadectwo! To ważne, rozeznanie nie jest rzeczą prostą, ale dopiero gdy pozowlimy aby to Pan Bóg realizował w nas swój plan, możemy być naprawdę szczęśliwi.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)