Pewnego razu Dominik Savio, wychowanek Księdza Bosko, przyszedł do niego z zapytaniem:
Co mam robić, aby stać się świętym? Odpowiedź chyba trochę go zaskoczyła: Bądź radosny, spełniaj dobrze swoje obowiązki i pomagaj kolegom.
Tylko tyle? Często zakładamy że świętość jest nie dla nas. Znamy historie świętych. Kojarzą nam się z heroicznymi aktami, wielkimi wyrzeczeniami i innymi podobnymi sprawami. A tymczasem Dominik Savio jest dzisiaj świętym. Podążał bardzo zwyczajną drogą.
Świętość jest naprawdę w zasięgu twojej ręki. Nie musisz w tym celu podbijać świata. Zobacz co powierza Ci na dzisiaj Pan Bóg, i postaraj się służyć Mu w tym jak najlepiej. Nieś optymizm gdziekolwiek jesteś. Pomagaj. Jak mówiła Matka Teresa, Nie liczy się, co robimy ani ile robimy, lecz to, ile miłości wkładamy w działanie.
Pan Bóg wzywa cię do świętości, właśnie w takich realiach w jakich się dzisiaj znajdujesz.
Jakos trudno mi sobie wyobrazic siebie w gronie swietych. :) Ale z drugiej strony zawsze jest w sercu odrobinka nadziei, bo przeciez swieci nam znani nie zawsze byli czysci jak lza i bezgrzeszni, prawda? Oj, chociazby sw. Pawel jest tego najlepszym dowodem. Mysle, ze zawsze trzeba sie starac i nawet jak cos nie wyjdzie, to nie poddawac sie tylko podazac dalej droga ku swietosci.
Czasami to co jest najprostsze bywa najtrudniejsze... moze dlatego, że nie jest tak wzniosłe?
A czasem właśnie tę radość bywa najtrudniej wykrzesać...
Trafny post. Czasem chcemy czynić wielkie rzeczy o których usłyszałby cały świat - a nie potrafimy być wiernymi Panu w drobnostkach.
Przy okazji - polecam wszystkim przyjaźń ze świętymi. Ich wstawiennictwo pomaga i to bardzo.
Jestem, czytam, dużo myślę i wyciągam wnioski ze swojego życia. Pozdrawiam :)
Piękne słowa, tylko tak trudno czasem kierować się miłością. Zwłaszcza, gdy wokół tyle zła i nienawiści. Pozdrawiam serdecznie ;)
W Starym Testamencie święty miał być cały naród izraelski, święta miała być świątynia i rzecz jasna kapłani. Czy Izraelici zrozumieli, o co w tym chodzi? Trudno powiedzieć, ale jak czytam Stary Testament myślę, że jednak chyba nie. W Nowym Przymierzu wszyscy wierzący są nazywani świętymi - czyli duchowo oddzielonymi. A jak to jest ze mną? Ja mogę określić się jako "świętą grzesznicę". Bo jest we mnie i faryzeusz, i celnik. Ufam tylko Bogu i Jego łasce, bo On do mnie naprawdę ma dużą cierpliwość :) Pozdrawiam :)
Dziękuję (szczególnie za początek)-kiedyś to słyszałam, ale nie zapamiętałam, nie umiałam nigdzie znaleźć.
Hm... świętość? Aktualnie sobie siebie takiej nie wyobrażam. Gdzieś tam za mgłą zwątpień, zgaszonej nadziei i braku odwagi (wszystko w połączeniu ze strachem, niepewnością jak to będzie potem-w niełatwym przystosowaniu się do nauki chodzenia o kulach jakiś czas po operacji kolana, która już 28.11; potem do długiej rehablitacji-jeśli uda się z jej załatwianiem-sprawa w toku, ale to już nie ode mnie zależy). Radość, nadzieję itp. przykrył strach.
P.S. Ponuro się zrobiło na myśl o niemożliwości spotkań np. z Jezusem na Eucharystii (w czasie, gdy nie będę mogła wychodzić po operacji z domu; lub gdy będzie to przez kule i śliskie chodniki-pewnie ograniczone niestety; rozwiązania sytuacji narazie nie znalazłam-nie znam).
Innej drogi nie ma...trzeba byc swietym...ale takim, ktory jest po prostu czlowiekiem!
Serdecznosci
Judith
lavieestbelleijatez
czasami ludzi prześcigają się w "świętości", czy raczej w doskonałości, zapominając o tym, czego Jezus od nas wymagał - miłość. to jedyna podstawa. i lepiej jest robić tylko małe rzeczy ale z miłością, niż robić wielkie dzieła nawet apostolatu, ale efektywność postawić wyżej od miłości :)
Katarzyna / Kathryn, zgadza się, święci byli zwykłymi ludźmi, jak każdy z nas, ale przez ich wytrwałe dążenie ku Panu Bogu możemy dzisiaj na nich patrzeć i brać przykład. I do tego także jesteśmy my zaproszeni. Nasze świadectwo może być ogromną pomocą dla innych.
M@C, to prawda, proste rzeczy mogą być w rzeczywistości trudne do zrealizowania, bo lubimy wyzwania. Lubimy robić coś nadzwyczajnego i móc potem być za to podziwianym. Stąd, prawdziwa wierność w codzienności może być dużo większym wyzwaniem niż nam to się wydaje, dlatego może może ona wymagać od nas wiele pokory.
Liam, niestety nie zawsze jest to możliwe. Ale warto się o nią starać.
Baruch, i czasem te drobnostki mogą być najważniejsze.
Salanee, cieszę się :)
Edyta, niestety, dlatego tak ważne jest nasze świadectwo. Czasem jedna osoba może przyczynić się do wielu zmian. Pan Bóg potrzebuje naszych rąk.
Zim, to prawda, z jednej strony w każdym z nas jest ten zadatek świętości, bo należemy do Boga, a z drugiej strony każdy z nas jest grzesznikiem. Dlatego tak ważne jest aby opierać swoje życie na Chrystusie. On nas kocha pomimo naszych słabości.
Dorota Szczęsna, spróbuj z wiarą przyjąć tą sytuację, w której się teraz znalazłaś. Choć nie wszystko jest tak jakbyś chciał, nie oddala Cię to od Pana Boga. Wręcz przeciwnie, bo możesz teraz w szczególnie łączyć się z nim przez cierpienie i trudności. Możesz to ofiarować Mu w jakieś intecji, może o czyjeś nawrócenie? Warto też poprosić księdza, aby przyszedł z Panem Jezusem, jeśli nie będziesz miała możliwości uczestniczyć w Eucharystii. Pamiętam w modlitwie.
Judith, prawda, i jedno drugiemu nie przeczy, Pan Bóg zaprasza nas do świętości właśnie tu gdzie dzisiaj jesteśmy.
Paulina, to prawda, i myślę, że jeśli jako fundament nie zostanie obrana miłość, największe dzieła się nie ostoją. Bardzo ważne aby kierować się miłością, cokolwiek robimy. To przykazanie zostawił nam Pan Jezus.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)