Pan Bóg zaprasza cię do wzrostu w dobrym. To nie jest proste. Może myślisz sobie: generalnie prowadzę dobre życie, znam osoby, które naprawdę powinny się o to postarać. Takie myślenie lubi podsuwać nam zły duch.
Łatwo jest się zwolnić ze starania o wzrost. Nasze niedoskonałości możemy usprawiedliwić przez charakter, sytuację w rodzinie, znajomych, jakieś wyjątkowe okoliczności. Albo możemy po prostu uznać, że tak jak teraz jest, jest dobrze. Jest to pułapka.
Choć faktycznie, różne okoliczności mogą nam utrudniać trwanie w dobrym, nie wolno się nam poddawać. Nie wolno też stać z rozłożonymi rękami i mówić, że nic nie mogę zrobić. Przeciwnie: jak mówi św. Paweł, wszystko mogę w tym, który mnie umacnia. Możesz zwyciężyć. Potrzebna jest jednak twoja wola. Szczere pragnienie walki o dobro i zawierzenie Panu.
Czy chcesz wzrastać w dobrym? Co robisz, aby to osiągnąć? Nie zwalniaj się, odpowiedz na wezwanie Pana.
taka mi przyszła refleksja z ubiegłotygodniowych rekolekcji: nie zawsze wada oznacza coś złego. Czasem drzemie w niej wielki skarb, grota, którą trzeba odkryć :) Ale żeby to zrobić, to rzeczywiście potrzeba wzrastania i nade wszystko wzrastania z Nim :)
Pozdrawiam w Panu!
dobra to moje imię, o tyle mi łatwiej ;)
Dotknęło mnie ostatnie zdanie, ponieważ jest bliskie temu co dzieje się ostatnio w moim sercu. Zawsze starałam się być blisko Boga. Jednak kiedy zorientowałam się, że Jezus zaprasza mnie bym poszła za Nim jako siostra zakonna, próbowałam to odrzucać, przez kilka miesięcy mi się to udawało. Jednak podczas pielgrzymki na Jasną Górę coś się we mnie zmieniło, powierzyłam ten mój strach naszej Mamusi i odważyłam się porozmawiać o tym z Księdzem, który mnie uczy mnie religii. Ksiądz powiedział mi, że już dawno wiedział, że kiedyś go o to zapytam... długo rozmawialiśmy, a później modliliśmy się przed cudownym obrazem Matki Bożej. Minęło kilka dni, jeszcze nie wiem, którą wspólnotę wybiorę ale czuję ogromną radość i pokój w sercu. Nie mam stu procentowej pewności, ale czuję, że Pan Bóg tego ode mnie oczekuje. Matka Terasa z Kalkuty powiedziała, że nie musimy robić nic wielkiego za to rzeczy małe z wielką miłością - myślę że to właśnie Miłość jest kluczem do odkrywania i umacniania dobra w sobie i innych. Z modlitwą. Klara
Najlepszym komentarzem byłby tu fragment z Listu Jakuba: "A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie." (Jk 1, 22). Jest też fragment mówiący o tym, że w przypadku człowieka, który mówi, że wierzy, że się nawrócił, ale nie postępuje zgodnie z Bożym Słowem, jego wiara jest równa wierze demonów, bo diabeł w końcu też wierzy w to, że jest Bóg. Tylko pytanie się rodzi - co z tego? Nawet wśród nazistów byli ludzie, którzy byli pobożni, a Rwanda, gdzie dokonano największego chyba ludobójstwa po II wojnie światowej - tam 80% ludności to chrześcijanie...
Dlatego nie dziwię się, że niechrześcijanie mają do nas taki dystans. Owszem, wszystkim nie możemy pomóc, całego świata nie zmienimy, bo to nierealne. Ale nawet dla jednej osoby warto dać świadectwo.
Pozdrawiam :)
Często chcemy trwać w dobrym działaniu, chcemy być uprzejmi dla innych, ale życie pokazuje, że nie jest to takie proste...
Nasz egoizm zwycięża nad dobrem i miłością.
Pozdrawiam.
Ostatnio 'niby przez przypadek'-wiadomo, że dla chrześcijanina ich nie ma-tak prawie dzień po dni trafiam na mocne świadectwa: Jacques Fesch, ks. Marek Rybiński SDB-polski misjonarz zamordowany w Tunezji 18.02.2011 r-to już jutro rok [*] (i ta piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=Cy4r1TALcVc ), bł. Karolina Kózkówna. Niby zwyczajni ludzie, a jednak nie-od dawna lub po pewnym czasie-Fesch-prawdziwi świadkowie Chrystusa, pokazujący to swoim życiem, czynami, świadectwem wiary.
A ja? Widzę coraz więcej swoich słabości, sprawy nie do rozwiązania, rozczarowania sobą, rzeczywistością itd., walka o pielęgnowanie życia wiarą na co dzień-a jednak tak trudno o odwagę do pewnych decyzji (im poważniejsze, tym trudniej je podjąć); wiadomo zły chce mieszać, ale dobrze, że mimo to Jezus jest nie przekreśla.
Dobro przecież jest, wiem to. Jednak tak trudno nim się dzielić, próbuję na nowo zobaczyć, że warto. Wąska Jezusowa ścieżka i dużo moich ludzkich wątpliwości, ale... staram się iść z Nim. Będzie czas popracować nad lepszą jakością wędrówki do Boga. Starania są, ale męczy, że efekty niedoszczegalne-albo ja jestem ślepa i ich nie widzę.
Z pozdrowieniami i pamięcią w modlitwie. Dawno mnie tutaj nie było.
Z Bogiem.
Generalnie jestem dobrym człowiekiem, przecież nikogo nie zamordowałam, nic nie ukradłam i jestem porządnym człowiekiem, tylko czasem się gubię i nie mogę się pozbierać...
Właśnie takie myślenie powoduje, że stoimy w miejscu, a z czasem cofamy się, niestety.
To przeświadczenie o tym że jest się dobrym człowiekiem i nic nie robienie "bo inni są gorsi" jest strasznie zgubne grunt w tym żeby się nie zgubić ... Pozdrawiam serdecznie.
Marsjański Antropolog, to prawda, każda wada to okazja do wzrostu. I dlatego, warto starać się i rozeznawać, w jakim punkcie jesteśmy słabi, a potem prosić Pana Boga o łaskę i walczyć o przemianę.
Amelia, warto też prosić św. Amelię o wstawiennictwo :)
Klara, dzięki za podzielienie się Twoją historią. Pan Bóg jeśli pragnie nas wezwać do służby w taki szczególny sposób, zawsze da nam to w jakiś sposób poznać. I to ważne, bo tego potrzebujemy. 100% pewności nigdy nie będziemy mieli, dlatego taka decyzja wymaga odwagi i zaufania. Ale jeśli tą ufność składamy w Panu Bogu, możemy być pewni że jej nie zawiedzie. Miło czytać, że tak Pan Bóg działa w Twoim życiu. Pamiętam w modlitwie.
Zim, zgadza się, choćby dla tej jednej osoby warto dawać świadectwo. Musimy też pamiętać, że Pan Bóg posługuje się nami często także w taki sposób, w który nie widzimy. Coś co robimy, mówimy może być pomocą dla innych, choć nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak jak piszesz, nasze uczynki są ważne, i one powinny wypływać z wiary. Św. Jakub pisze też: "Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, a ja pokażę ci wiarę z uczynków moich", i myślę że to daje dużo do myślenia.
piotrmaciejak-petrus, niestety to prawda, ale ważne jest aby się związku z tym nie poddawać i nie kapitulować. Jeśli upadamy, nie mówić sobie 'taki już jestem', ale raczej 'z pomocą Pana mogę to zmienić'. :)
Dorota Szczęsna, z wędrówką ku Panu Bogu jest trochę jak ze zdobywaniem szczytu. Wchodzenie na górę męczy, trwa, natomiast zły duch próbuje nas strącić i jeśli uda mu się, na dół trwa tylko kilka chwil. Ale mimo to nie warto się zniechęcać. Zdobycie tego szytu jest warte całej tej pracy. I dobrze jest się skupiać na tym co tu i teraz, do czego w tej chwili zaprasza mnie Pan Bóg. Oczywiście tam gdzie w gre wchodzą poważne sprawy, zły duch będzie się wtrącał, bo wie że może dużo stracić. Dlatego ważne aby mieć dobre spowiednika/kierownika duchowego i tam gdzie pojawiają się wątpliwości, przedstawiać to.
Alicja, o tym też czytamy w Apokalipsie św. Jana: 'obyś był zimny albo gorący, nie zaś letni'. Letniość to jest właśnie spocznięcie na etapie nie robię nikomu krzywdy, więc jest ok. Nie powinniśmy się na tym zatrzymywać, jesteśmy zaproszeni do wzrostu, do bycia gorącymi, przez służbę bliźnim i Pan Bogu, w takim kontekście w jakim się znajdujemy.
Maciej Ż, to prawda, samo porównywanie się z innymi jest już zgubne. Bo jesteśmy różni, każdy z nas ma inną historię życia, inne słabości i inne mocne strony. Ważne aby dobrze poznać siebie, wiedzieć gdzie, w której sferze Pan Bóg zaprasza mnie do pracy.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)