Różne bywają doświadczenia Obecności Boga w życiu. Niektórzy spędzają robią wszystko, by wmawiać sobie i innym, że Go nie ma. Inni myślą, że jest, ale za bardzo się tym nie przejmują, czekają aż przyjdzie właściwy czas, na głębsze przemyślenia. Czas, który może nie przyjść nigdy. Jeszcze inni starają się Go naprawdę dostrzec, ale Pan Bóg jakby się przed nimi ukrywał. Czemu tak jest?
Pan Bóg prowadzi każdego inną drogą. To jest trochę jak z wchodzeniem na górę. Ten sam szczyt możesz zdobyć wchodząc różnymi szlakami. Szczytem jest Jezus. A twoim szlakiem może być jakaś choroba, albo trudne dzieciństwo. A może jakaś osoba, która towarzysząc ci duchowo wskazuje ci szlak. Albo czyjeś świadectwo. Do każdego z nas Pan Bóg dociera w inny sposób. Ale jeśli w tym co dzisiaj przeżywasz, zaczniesz szukać Boga, wierz mi, znajdziesz Go. I może odkryjesz także, że idziesz szlakiem, twoim własnym, który choć może trudny, jest właśnie dla ciebie. Bo właśnie ty, idąc nim, możesz dojść na szczyt.
Zastanawiasz się czasami jaki jest twój szlak? Wydaje ci się nieuczciwy? Pomyśl, że jest wybrany specjalnie dla ciebie. Św. Faustyna mówiła, że Pan Bóg daje nam czasami bardzo dużo do uniesienia, ale nigdy więcej niż jesteśmy w stanie unieść.
Czasami? Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym. I nawet nie myślę czy on jest uczciwy czy nie, tylko, że po prostu go nie mam i tak dryfuję bez sensu. Albo nie umiem go dostrzec. Zawsze wydawało mi się, że szlak może być i trudny, ale jeśli choć trochę widzi się sens tych trudów, to naprawdę dużo można przetrzymać. Gorzej jak wszystko wydaje się być jakieś puste, bez przyszłości, czas biegnie, a w życiu dalej nic się nie zmienia.
Canada
czasem mi się nawet wydaje,
że rozumiem tą swoją drogę,
wiem czemu jest taka, a nie inna.
wtedy łatwiej jest zaufać.
ale to tylko ulotne chwile...
Bóg odpowiedział na pytanie Hioba - a gdzie ty byłeś, kiedy stwarzałem świat? Człowiek w swojej pysze często zapomina o Bogu, myśli że ze wszystkim poradzi sobie sam... A o Bogu myśli na zasadzie "jak trwoga to do Boga!", ale jest też wielu ludzi, którzy Boga traktują tylko jako talizman na ciężkie czasy, a potem - odkładają na półkę. Ostatnio czytam List do Hebrajczyków, gdzie opisana została krótko przyczyna, dla której część Izraelitów nie weszła do Kanaanu - niewiara. I my musimy badać swoje serca, czy przypadkiem na tej pustyni życia nie zaczęliśmy szemrać i żądać przepiórek, choć tuż obok ze skały wypływa żywa woda - Chrystus. Pozdrawiam :)
Trudna sprawa z tym co jest największym krzyżem naszego życia i jeszcze zaufać, że to ma sens. Jednak modlę się i proszę także o tę ufność, wiarę.
Kuba! Amen! Bóg w Ks.Jeremiasza 29.11-14 mówi do człowieka cudowne słowa i są to słowa absolutnie pewne:) Jeśli Go szukamy On daje się znaleźć.
Widzę także z perspektywy lat w ilu sytuacjach odpowiadał i ratował, podczas gdy ja brałam to za "cudowny zbieg okoliczności".
Widzę jak towarzyszył mi OD URODZENIA.
Jak szukał sposobu by przebić się do mojego serca..
Ale widzę to dopiero DZISIAJ.
Proszę Księdza... .. boję się, że moja modlitwa nie jest miła Bogu... .
I dlaczego On milczy, kiedy ja tak rozpaczliwie potrzebuję odpowiedzi? Nie żądam odpowiedzi, tylko proszę. Otrzymuję milczenie.
Potrzebuję drogowskazu...
Ps. zaczęłam czytać dzienniczek s. Faustyny za radą Księdza. I to była bardzo dobra rada.. ;) Dziękuję.
Canada, być może kiedyś już próbowałaś, ale jeśli nie, zawsze możesz spróbować zrobić pierwszy krok. Tzn. zwyczajnie zwrócić się do Boga, nawet jeśli wiara będzie podpowiadać Ci, że to bez sensu. Możesz zwrócić się zwyczajnie, we własnych słowach: "Panie Boże, nie chcę żeby moje życie było bez Ciebie, chcę żebyś wypełnił moją pustkę. Nie potrafię tego sama zrobić, proszę, pomóż mi". Zwróć się z serca do Pana Boga, zrób pierwszy krok. Tu nie chodzi o żadną metodę, ale o serce, które chce do Niego się zwrócić. :)
Tea, na tyle ile czytam Twojego bloga, widzę, że Pan Bóg prowadzi Cię trudną drogą. Ale tymbardziej dla mnie zawsze bardzo budujące jest gdy czytam o Twoim zaufaniu ku Niemu. I wierzę, że dla wielu innych również jest to inspiracja. A pierwszym, który cię za to mocno kocha jest właśnie Bóg. :)
Zim, pustynia przemienia, ale też kosztuje. Czasem pobyt na pustyni zbyt długo, jak piszesz, może sprawić że zaczniemy szemrać. Ale to jest bardzo różnie. Czasem doświadczenie jest naprawdę ciężkie. Myślę, że czasami dobrym pomysłem jest szukanie wsparcia u innych. U spowiednika, kierownika duchowego, czy kogoś zaufanego, z kim można pogadać na duchowe tematy. Dobrze mieć kogoś takiego.
I prawda, czasem traktujemy Boga jak talizman. To nie znaczy, że nie mamy się do Niego zwracać, gdy jest ciężko, ale żeby pamiętać o Nim, gdy nam szczególnie błogosławi, bo chyba wtedy szczególnie o Nim zapominamy.
patryk411, kiedy rozpoznamy to coś, jako nasz krzyż, i coś danego nam przez Boga, do niesienia, to już połowa sukcesu. Bo jeśli wiemy, że jest to coś, czego oczekuje od nas Bóg, możemy nawet do końca tego nie rozumieć, ale znając Boga, bierzemy krzyż z ufnością.
dorota, cieszę się że masz takie doświadczenie. Mam również podobne. Ale rzeczywiście jest tak, że wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dopóki nie minie trochę czasu. Dopóki pewnych spraw nie przemodlimy. Ale często, po pewnym czasie jesteśmy w stanie spojrzeć wstecz i zobaczyć, że Pan Bóg rzeczywiście tam był :)
Ave, możesz być pewna, że Twoja modlitwa jest zawsze miła Bogu. Nawet jeśli uczucia będą Ci robić zamieszanie, Twoja modlitwa zawsze jest Jemu miła. Czasem Pan Bóg się przed nami jakby ukrywa. W rzeczywistości jest blisko nas, ale nie czujemy Jego obecności. Może być tak z różnych powodów. Ave, wydaje mi się, że jesteś w bliskiej relacji z Panem Bogiem. Jeśli nie masz jeszcze kierownika duchowego to dużo dałoby Ci, gdybyś takiego znalazła. Tak można zrobić duży postęp w drodze duchowej dużo szybciej. Tymczasem mam nadzieję, że lektura Dzienniczka przyniesie Ci również wiele korzyści :)
wróciłam z rekolekcji i jedno wiem na pewno. Bóg nie zawsze przychodzi do mnie w wielkim wichrze, ale częściej w lekkim powiewie,z pozoru nic się w nas nie zmienia, wszystko wydaje się takie samo, ale to tylko pozory... Dziękuję Bogu za ten czas, pomimo wszystko, pomimo tego, jaki on był. Pozdrawiam.
Mój szlak jest chyba typowo górski: raz idziesz do góry, a raz w dół... Do Boga zbliżyłam się dopiero w liceum, za sprawą pewnej spowiedzi, której nigdy nie zapomnę. Tam właśnie Bóg pomógł mi przebaczyć pewnej osobie, która mnie zraniła. I od tamtej pory powolutku wzrastałam w wierze. Dobrym wyborem była dla mnie wspólnota- Odnowa w Duchu Świętym, w której czułam się bardzo dobrze. Od roku niestety jest mi coraz ciężej wspinać się do góry... Często potykam się i upadam. Ale jak pisał Edward Stachura- "wędrówką życie jest człowieka", więc idę dalej.
o tak... Boga pomogli mi na nowo odkryć koledzy i koleżanki, rok starsi od mnie. Śpiewałem z nimi na mszach, gdy mieli przygotowanie do Bierzmowania. Czyż to nie wspaniałe? Przez własną fascynację Boga odkryć. Na nowo. Pozdrawiam
Monika M., cieszę się, że rekolekcje pomogły Ci przypomnieć sobie, że właśnie tak też Pan Bóg jest przy nas obecny. Czasem trudniej jest Go rozpoznać kiedy przychodzi w lekkim powiewie, ale może jest to zaproszenie, by jeszcze bardziej Go szukać?
Heke, piszesz o czymś bardzo ważnym. O przebaczeniu. Przebaczenie nieraz potrafi niesamowicie odmienić nasze życie, a zarazem nieprzebaczenie to coś bardzo groźnego, bo niszyczy nas, nie tylko w relacji do tej jednej osoby, ale także do wielu innych. Cieszę się, że masz takie dobre doświadczenia z Odnową. Dla mnie jest to także grupka, która jest mi bardzo bliska i wiele w moim życiu zmieniła. Jeśli masz możliwość, to warto korzystać ze spotkań :)
Marcccin, piękna sprawa. I daje dużo do myślenia. Bo my tak samo możemy inspirować innych, gdy widzią, że nasza wiara rzeczywiście daje nam siłę i radość. :)
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze, tym którzy odbywają swoje wakacje życzę udanego wypoczynku i dobrej pogody, a wszystkim wszelkiego dobra. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)