Duże znaczenie ma to jak patrzysz na Pana Boga. Jaką przyjmujesz postawę i jak Go widzisz. Co innego jest wiedzieć, że jest On Miłującym Ojcem, a co innego tego doświadczyć. Możesz doskonale znać definicję, a jednak wewnątrz, będzie On dla ciebie kimś zupełnie innym.
Często nosimy w sobie obraz Pana Boga jako Surowego Sędziego. Taki Sędzia tylko czeka aż nam się noga powinie, a później długo chodzi obrażony i nie odzywa się do nas.
Z drugiej strony, czasem możemy widzieć Pana Boga prawie jak Świętego Mikołaja - przychodzi raz na jakiś czas, zostawia nam prezenty i znika. Taki dobry wujek, który właściwie nie ma wymagań.
Może być też taki obraz, gdzie Pan Bóg jedzie z nami samochodem. Zajmuje jednak miejsce pasażera. Mówimy: Panie Boże, chcę żebyś ze mną był, ale ja będę kierować.
Każdy z tych obrazów utrudnia prawdziwe pozanie Pana Boga. Jak Go dzisiaj postrzegasz? Kim dla ciebie naprawdę jest? Może potrzebujesz prosić, by oczyszczał w tobie Swój obraz?
Bóg...., gdy o Nim myślę, mam obraz tych momentów, gdy tak mocno ingerował w moje życie, wchodził razem z Duchem Świętym, tak niespodziewanie... tak wiele działał...
Kiedyś był dla mnie najważniejszy... wówczas byłem dzieckiem. Nie rozumiałem go ale czułem, że jest i to mi wystarczało... później posadziłem go z boku mojego pędzącego auta i sam kierowałem swoim zyciem... w końcu wysadziłem go gdzieś na rozdrożach bo zupełnie przestał mi być potrzebny, chciałem aby był mikołajem... dzisiaj...hmmmmm... dzisiaj jest ze mną, we mnie, a ja staram się być w Nim... dzisiaj widzę, choć wcześniej byłem ślepy, dzisiaj słyszę, choć wcześniej byłem głuchy, dzisiaj żyję bo widzę, słyszę i czuję jak nigdy dotąd... lecz wciąz się uczę Go nie obrażać, wciąż szukam, wciąż wołam... uczę się miłości od Miłości... TsJ;-) Też pamiętam o Tobie w modlitwie Bracie! Pisz dalej bo czasy są smutne...
W naszej kulturze jednak chyba powszechny jest obraz Boga jako policjanta albo surowego Sędziego, który dał ludziom jakieś prawa i potem ich egzekwuje. A najczęściej i najbardziej piętnowane są grzechy związane z seksem. Zauważmy, jak piętnuje się pedofilów, homoseksualistów, onanistów... Ale np. na to, że co drugi uczeń/student ściąga na egzaminach to już mało kto patrzy i mało kto to potępia. Albo jak np. w PRL powszechne było to, że wynosiło się z zakładu pracy różne rzeczy. Niewielu ludzi mówiło że to jest kradzież. Raczej mówiło się o "zaradności". Takie są niestety konsekwencje przyjęcia poglądu, że Bóg zbawia z uczynków, a bardzo trudno jest (tak to widzę z doświadczenia) pokazać ludziom tkwiącym w takim postrzeganiu Boga że jest inaczej. Bo jak na przykład powiedzieć komuś, że też jest grzesznikiem jak ci homoseksualiści czy ateiści czy pedofile, podczas gdy ta osoba nawet o "tych sprawach" może nie myśli? Dla mnie osobiście Bóg jest Ojcem, a Jego przykazania służą nam samym, aby nas chronić, a nie aby nas potępić. Jego zbawienie jest z łaski, ponieważ nie ma ludzi, którzy byliby w stanie każde przykazanie wypełnić, ale też jesteśmy w Duchu Świętym zobowiązani do ich wykonywania. Tyle że po nawróceniu to "jarzmo" jest lekkie. Pozdrawiam :)
A najbardziej to utrudniamy widzenia Boga innym, gdy sobą Go zasłaniamy. Intencje mogą być dobre - a wychodzić coś mało przydatnego w ogóle.
Ostatnio przy spowiedzi olśnił mnie ksiądz. Zauważył coś czego ja nie zauważyłam. Pan Bóg to nie snajper, który wykona serię po nogach, gdy tylko zobaczy że się oddalam ;) (ks jeszcze nieźle przy tym gestykulował). I rzeczywiście miałam taki obraz Pana Boga. Nie zaufałam Mu. Teraz staram się nad tym pracować. Pomaga mi wpatrywanie się w Niego. Obrazek Jezusa z całunu, lub w Najświętszym sakramencie. Im bliższa relacja do Jezusa, tym lepiej się Go zna. Im się jest bliżej Niego tym więcej się widzi w Jego spojrzeniu - więcej miłości. Gdy człowiek jest oddalony od Boga, patrzy w Jego oczy rzadko, a gdy już spojrzy - choćby nie wiem jak wielka miłość w nich była, on widzi wyrzut lub w ogóle jeszcze coś zupełnie innego.
pomaga mi też codzienny Namiot Spotkania, ale taki szczery - żeby trwać przy Jezusie, nawet kiedy nie rozumiem do końca fragmentu.
Myślę,że wielu z nas powinno poprosić Pana o oczyszczenie Jego obrazu w naszych sercach.
Ja będę prosić. I myślę, że i to, w jakiś sposób, wymaga odwagi.
Chciałam mieć koniecznie Tatę. I Pan Bóg był Tatą. teraz nie wiem kim jest. i nie wiem co się dzieje.
Opiszę Wam jak ostatnio doświadczyłem Boga w Sakramencie Pojednania:
Mam stałego spowiednika. Będąc w stanie łaski uświęcającej, przyjmując Jezusa prawie każdego dnia do serca swego nie spowiadałem się dwa miesiące. Tego dnia od rana czułem, że muszę się wyspowiadać. Nie to żebym miał wielki grzech. Bo czy grzechem może być puszczenie na swoim blogu reportażu ze Mszy Świętej w której uczestniczyłem będąc w szpitalu?
A jednak tym razem miałem „kaca” . Kilkanaście już razy zamieszczałem reportaże (zdjęcia + tekst) z różnych okolicznościowych Mszy św. na swoim blogu, ale nigdy tak nie było. Tak jak zawsze miałem dwa zdjęcia z Przeistoczenia tyle, że tym razem celebrujący Mszę św młody kapelan szpitalny poprosił mnie, bym ich nie umieszczał na blogu. Przytaknąłem mu i jeszcze tego samego dnia fotoreportaż znalazł się w sieci.
Po kilku dniach Prowadzący ten blog Ksiądz Jakub wpisał mi pod tym reportażem takie oto słowa:
„ Eucharystia to wyjątkowy moment. Jesteśmy wtedy bardzo blisko zjednoczeni z Panem Bogiem. Wspaniale, że tyle osób może uczestniczyć we Mszy Świętej w szpitalu. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem!”
To mnie upewniło, że nic takiego złego nie zrobiłem. A jednak . Sumienie mnie gryzło a ciekawość zżerała. Co powie szpitalny kapelan gdy mnie spotka w następną niedzielę.
On załatwił sprawę krótko: Prosiłem by pan tych zdjęć nie umieszczał, a Pan nie dotrzymał słowa. Proszę je zdjąć. A tekst spytałem? Tekst jest doskonały.
Pierwsze co zrobiłem gdy dotarłem do kompa to usunąłem te dwa zdjęcia z Przeistoczenia.
Następnego dnia w poniedziałek po nieprzespanej nocy pojechałem do miasta do spowiedzi. W konfesjonale zasiadł znany mi z widzenia młody kapłan (nie kapelan i nie mój stały spowiednik). Miałem tylko praktycznie ten jeden grzech. Po jego wyznaniu
Przemówił do mnie Jezus. Musiał mówić długo, bo gdy spowiedź się skończyła, było akurat Podniesienie. (rozpocząłem się spowiadać na początku Mszy św). Czy coś spamiętałem z nauki? Żadnej konkretnej treści, żadnego przesłania. Jedno co pamiętać będę z tej spowiedzi to świadomość, że mówił do mnie Jezus. Świadomość tego, że nie chciałeś bracie posłuchać Mojego Kapłana dałem ci posłuchać Siebie. Dziękuję Ci Jezu.
Z Panem Bogiem.
Ps. Po przeistoczeniu wyszedł z konfesjonału ten sam młody kapłan, który 20 min wcześniej wszedł na moich oczach do konfesjonału.
"Tak bardzo chciałbym być kumplem Twym, tak bardzo bym chciał..." T.Love
Wstyd się przyznać, ale Bóg to osoba do której zwracam się w najczarniejszych i najważniejszych chwilach mojego życia. Czasami tylko zdarza mi się podziękować za to co dobre.
Ale czasami jest tak trudno coś z tym zrobić...
...że dobrym być trzeba i którz tego nie wie? Lecz dobry owoc rośnie nie na każdym drzewie.
Pozdrawia babcia I.
Obecnie Go nie widzę - przez własne grzechy.
Ale jeśli chodzi o mój obraz Boga, to na szczęście nie jest to żaden z tych przykładów podanych tutaj. Postrzegam Go jako Przyjaciela - tak staram się Go traktować, taką relację z Nim budować. Dlatego jeśli nie wracam od razu do Niego po swoich przewinieniach, to nie przez to, że boję się Go jako Surowego Sędziego, który spojrzy na mnie karcącym wzrokiem i rozliczy z każdego zaniedbania, lecz dlatego, że w danym momencie czuję, że Go zawiodłam, a póki co nie mam siły/nie jestem w stanie tego zmienić... Nie chcę więc Go oszukiwać, że wszystko jest w porządku, kiedy (ze mną) nie jest.
A propos wizji kierowcy i pasażera... Tak jak nie mam prawa jazdy, tak też nie mam pomysłu na swoje życie, dlatego bardzo bym chciała, by to Bóg był zawsze moim kierowcą i jasno i wyraźnie wskazywał mi kierunek mojej drogi życiowej - przede wszystkim tu na ziemi, bym dzięki niej doszła do Nieba.
Serdecznie pozdrawiam! :)
....."Co innego jest wiedzieć, że jest On Miłującym Ojcem, a co innego tego doświadczyć".....mysle ze chyba jeszcze nie chcialabym " doswiadczac" troche za wczesnie :),jest dla mnie sama nie wiem, jest czyms a moze kims no bo jak wlasciwie to okreslic? ponad wszystkim nie ma w nim zla, i nie jest tez sedzia ktory .." za dobre wynagradza a za zle kaze ..."bo za dobre nie musi wynagradzac bo cieszy sie razem ze mna a za zle potrafi mnie "przytulic"
Dusiak, jestem pewien, że On dalej działa w Twoim życiu, może nawet nie wiesz kiedy i jak. Dla Niego, każde Jego dziecko jest ważne i bezcenne.
M@C, myślę, że wiele osób przechodzi różne etapy relacji z Panem Bogiem i Jego obraz może wydawać nam się wtedy różny. Tak samo jak Jego rola w naszym życiu. Pan Bóg chce być Bogiem w naszym życiu i chce być traktowany jak Bóg. Wspaniale, że trwasz teraz w takiej relacji, gdzie rzeczywiście Mu na to pozwalasz.
Zim, rzeczywiście, chyba nie zawsze mamy świadomość kiedy to co robimy staje się już grzechem. Myślę, że jest to w dużej mierze związane również z wrażliwością sumienia. Tą wrażliwość trzeba starać się kształtować. A często zamiast tego, zaczynamy je otępiać i pozwalamy na coraz większe zło. A przykazania Boże są dla nas też trochę jak drogowskazy, które pokazują, którędy droga.
Palabra, prawda, choć dla Pana Boga zawsze istotne są nasze intencje. Jeśli chcemy dobra drugiego człowieka, albo dobra Pana Boga - nawet jeśli nie wszystko wyjdzie, tak jak byśmy chcieli - dla Niego ma to wartość. Bo wie, jaka jest za tym nasza motywacja.
Ave, cieszę się, że Spowiedź wniosła dla Ciebie nowe światło. To jest też trochę jak z Synem Marnotrawnym. Pan Bóg pozowoli nam odejść, jeśli chcemy. Ale też będzie czekał przez cały czas i będzie pierwszym, który ucieszy się z naszego powrotu. Te spotkania na modlitwie z Panem Bogiem są bardzo ważne, bo to jest właśnie czas, kiedy On może dać nam się poznać jeszcze bardziej, i ten obraz się oczyszcza.
Tea, Pan Bóg jest dla Ciebie Tatą zawsze, nawet jeśli nie zawsze możesz to jasno zobaczyć...
Jerzy, dziękuję za podzielenie się tą historią. Tak już jest, że czasem chcielibyśmy zrobić coś dobrego, ale musimy z tego zrezygnować, z szacunku do innych. W ten sposób czynimy jeszcze większe dobro. Dla Pana Boga liczą się nasze intencje i motywacje. Nawet jeśli nie uda nam się w ten sposób zrobić czegoś dobrego, na pewno nadarzy się okazja, by uwielbić Go inaczej. Ważne, że On się dla nas liczy.
Anija, bardzo lubię tą piosenkę. Można ją odczytywać podwójnie. :)
Ana Rodriguez, to bardzo ważne, aby w tych decydujących, szczególnie ważnych, albo trudnych momentach, zwracać się do Niego. Bo, kto jak nie On, zrozumie nas wtedy i przeprowadzi. Ważne, żeby starać się przeżywać z Nim także codzienność. Te zwykłe szare dni. I umieć znajdować w nich Obecność Pana Boga. Bo On też tam jest.
babcia I, również pozdrawiam! :)
Nobody, to budowanie przyjaźni z Panem Bogiem jest bardzo ważne. Kiedy zostaje ona przerwana, bardzo często jest właśnie tak - że czujemy wyrzuty sumienia, że Go zawiedliśmy. I nie wracamy od razu, bo wstyd nam. Niestety jest to strategią złego ducha, by trzymać nas w tym stanie, jak długo to możliwe. Abyśmy przez wstyd, nie przychodzili do Niego (zupełnie jak w Księdze Rodzaju). Ważne jest, by nawet wbrew tym uczuciom, które w nas powstają, stanąć przed Nim szczerze na modlitwie i po prostu wyrazić żal. I jeśli tego potrzeba, pojednać się z Nim. On nas nigdy nie potępi, jeśli tylko przyjdziemy do Niego ze szczerym żalem. Wspaniale, że pozwalasz Mu być Twoim kierowcą.
blogniedzielny, myślałem raczej o doświadczeniu, które przychodzi z wiary i spotkania na modlitwie, ale rozumiem, o czym myślisz :) Myślę, że jeśli Pan Bóg ma w sobie faktycznie coś z Sędziego, to jest to sprawiedliwość. Ale nie jest to taka zwyczajna ludzka sprawiedliwość, bo dla Niego miarą jest nasza Miłość i szczery żal za wyrządzone zło. Jeśli mamy taką postawę, to On jest nam gotów wszystko przebaczyć, nawet to czego człowiek pewnie wybaczyć by nie umiał. I tak jak piszesz - On cieszy się z Tobą każdym Twoim dobrem i potrafi Cię przytulić, gdy po złym przychodzisz do Niego, mówiąc 'przepraszam'...
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)