Pan Bóg obdarzył nas dwoma wspaniałymi darami, przez które możemy Go poznawać i budować z Nim relację. Jest to rozum i wiara. Oba są dla nas dużą pomocą.
Jeśli odrzucisz rozum, możesz zacząć opierać się na przypadkowych natchnieniach, uczuciach, które się w tobie rodzą. Możesz zacząć unosić się kilka centymetrów nad ziemią, nie zauważając jednocześnie trosk i potrzeb twoich najbliższych.
Z drugiej strony, jeśli odrzucisz wiarę, będziesz widzieć świat jako zbiór zasad. Nie zobaczysz Kochającego Ojca, ale Surowego Stróża i Jego 10 przykazań. Będziesz patrzyć, co ci wolno, a czego nie wolno. I starać się zmieścić w zadanym przedziale.
To trochę jak ze zmysłami. Aby poznać np. jabłko, musimy zaangażować wszystkie zmysły (dotyk, smak, wzrok...). Aby poznać Pana Boga potrzebujemy zaangażować nasze 'zmysły' rozumu i wiary. Czy angażujesz oba zmysły, aby Go poznawać?
co mam poznawać ? idyllany świat zbudowany przez Boga, którego nie widać, nie słychać i dla osób które nie chodzą do kościoła Go nie ma? Po co? Po to żeby po zmierzeniu z rzeczywistością odkryć że to naprawdę nie ma sensu co mówi Bóg, że to się niepokrywa z tym co nas otacza?
Jesteśmy i mamy być komplementarni, korzystać z obojga tych darów. Wiara i rozum mają nam pomagać, uzupełniać się. Bez jednego czy drugiego - nie damy rady, i tyle.
Przecież świat nie jest idyllą, już od dawna nie żyjemy w Raju. i Pan Bóg dobrze o tym wie, w Starym Testamencie są same wojny, w Nowym Jezus przychodzi do chorych i grzeszników. to nie żadna idylla.
to co się dzieje w moim życiu to jest właśnie ręka Pana Boga. bo widzę na własne oczy - na razie oczy wiary, bo rozumem nijak nie mogę ogarnąć - jak ze zła, z cierpienia wyprowadza dobro. i jak to dobro smakuje!
3m się Jakubie! :)
Trzeba w swoim życiu "używać" i rozumu i wiary bo życie bez jednego z tych dwojga traci sens ...
Tak, ja często rozum odrzucam ;)
Najchętniej bym rzuciła szkołę i podjęła jakieś mega wielkie działania, zaangażowała się w jakieś akcje, no...a przecież trzeba trochę pomyśleć ;)
Na wszystko przyjdzie czas. Wystarczy trochę cierpliwości, zaufania Bogu i ... rozumu :)
Pax!
ech... z wiarą wszystko u mnie oki, wieże w to, że Bóg jest i działa w moim życiu. Tylko rozum ostatnio szwankuje, po tym Adwencie wydaje mi się, że zwariowałam i nie rozumiem kompletnie nic z tego czasu choć prubuje, ale z której strony nie prubowała bym do tego podeść... pustynia. Pozostaje mi tylko wierzyć, że Najwyższy wie co robi :).
Pozdrawiam :).
Mój rozum i wiara często nie są kompatybilne...
Rozum częściej jest głośniejszy i się stawia ;), a wiara momentami próbuje się przebić i czasem, niestety na zbyt krótko, jej się udaje. Denerwujące są te huśtawki.
No to Salezjaninie, wszystkiego dobrego (to od rozumu :) oraz wielu łask i opieki Bożej (to wiara :) w Nowym Roku!
P.S. A poza tym wszyscy zdrowi...
A dla mnie ta dychotomia jest sztuczna. I dość późno stworzona przez człowieka, w naszej kulturze dopiero gdzieś tak w XVII wieku. No i związana też z drugim filarem naszej kultury - z filozofią grecką, która ma skłonność do oddzielania tego co fizyczne i tego co duchowe. Stąd u wielu ludzi pogląd, że wiara musi koniecznie być czymś mistycznym. No i jeszcze powstaje pytanie - czyj rozum? Jaki rozum? Przecież kobiety myślą inaczej niż mężczyźni, dzisiejsza nauka nie ma wątpliwości co do tego, że mózg kobiety jest inny niż mężczyzny. A co z innymi kulturami? Co z mieszkańcami np. Afryki? W kulturze Czarnej Afryki rzeczywistość duchowa jest tak samo realna jak materialna. Dla ludzi Wschodu podobnie. Czy ich mentalności też mamy narzucać nasz sztuczny dualizm? Przecież te elementy, wiara i rozum są ze sobą nierozerwalnie połączone. Uwielbiać Boga mamy całym sercem, całą duszą i całym umysłem. Dla mnie to rozdzielanie jest więc niepotrzebne i po prostu nienaturalne. Pozdrawiam :)
1Kor.2,9-14 Bez Ducha Św. nie jesteśmy w stanie poznawać Boga - to jest po prostu niemożliwe i gdybyśmy brali to pod uwagę, bylibyśmy mniej sfrustrowani. Wiele spraw widzianymi ludzkimi oczami wydaje się bezsensownymi i nielogicznymi i dopiero gdy sam Bóg przez Swojego Ducha POKAZUJE nam rzeczy ze Swojej perspektywy - wszystko nabiera sensu i koloru:)
Ale.. w to, że On nam to pokaże potrzebujemy uwierzyć. Uwierzyć, że przyjdzie do nas, chociaż nie czujemy sie tego godni.
Uwierzyć, że chce do nas mówić i że możemy Go usłyszeć.
Nie oznacza to, że mamy nie używać rozumu - nie wystarczy on nam jednak i wie to ten kto MUSIAŁ ZAUFAĆ BOGU I NIE ZAWIÓDŁ SIĘ.
Ciepło pozdrawiam kochani Was wszystkich:)
hmmmm.... chyba jednak ludzie nierozumieja na czym polega wiara,zybt doslownie bierze sie slowa z bibli,nie zastanawiajac sie nad ich sensem chyba to jednak trudna lektura, i zbyt czesto widzi sie Go jako wyrocznie
Mysle, ze wszyscy na tym swiecie tak funkcjonujemy, ze poslugujemy sie wiara i rozumem. Nawet naukowcy tak maja, bardzo czesto na czuja ida, na wiare. Wierza w to, ze cos tam dalej jest przyczyna czegos co juz znamy i zdarza sie ze odkrywaja nastepna przyczyne..... nie ma ludzi, ktorzy by nie wierzyli- nawetateisci maja poletka swojej wiary ( niekoniecznie dotyczace istnienia Boga). Wiary chociazby w czlowieka.....
Oj, bardzo trudne to dzisiejsze pytanie. Rzeczywiscie slepa wiara, bez odrobiny rozumu juz w przeszlosci przynosila wiele nieszczesc. Z drugiej jednak strony kierowanie sie tylko rozumem bywa zwodnicze. Ale jak tu wyposrodkowac? To chyba jest najtrudniejsze....
Najgorzej to jak się te zmysły postrada...
Kiedyś łatwiej było mi łączyć i rozum i wiarę, aby poznawać Boga... Duch Święty pomagał mi scalić to wszystko w COŚ sensownego... Tak, abym mogła to zrozumieć i głową i sercem. Kiedyś to było łatwiejsze, bo nieustannie do tego dążyłam, a teraz? Gdzieś chyba zgubiłam swój drogowskaz.
Mam wrażenie, że obydwa zmysły kiepsko ostatnio u mnie funkcjonują. Pocieszam się jedynie nadzieją, że ta duchowa ślepota może zostać uzdrowiona.
we mnie, chyba więcej rozumu
Porusza Ksiądz pewną tematykę, która jest mi bardzo bliska. Osobiście zawsze skłaniałem się do tezy, że rozum pomaga wierze, a nie przeszkadza jej. Odkrycia naukowe i badania historyczne zupełnie nie sprawiają, że między światem materialnym a nadprzyrodzonym dostrzegam jakiś konflikt. Kościół ma przecież wielkich uczonych - św. Tomasza, Augustyna, Alfonsa i wielu innych... To byli ludzie o potężnych umysłach, a przy tym potężnej wierze! Trochę bliższa nam w czasie Edyta Stein, filozof, właśnie przy pomocy rozumu dochodziła do poznania Chrystusa.
O moim patronie mawiano, że był największym uczonym wśród świętych, i największym świętym wśród uczonych. Jestem przekonany, że oprócz łaski wiary wielkim wsparciem dla niej jest poznawanie Kościoła i Jego historii, zgłębianie Biblii i innych pism czy poznawanie Liturgii. Nie dałoby rady tego czynić bez angażowania rozumu właśnie.
Czytam właśnie pisma św. Teresy Wielkiej - ona, mimo wielkiej wiary i licznych doświadczeń mistycznych nie ulegała emocjom, ale to, co przeżywała, konsultowała ze swoimi spowiednikami, wybitnymi teologami i ludźmi nauki. Nie ma co ulegać pokusie oddzielania wiary od rozumu - jedno i drugie przybliża nas do Pana.
PS Pozdrawiam Księdza serdecznie i życzę błogosławieństwa Bożego na kolejny rok zakonnego życia!
Dusiak, zobacz, że nie to co mówi Pan Bóg nie pokrywa się z rzeczywistością, ale raczej to do czego nas wzywa. Jesteśmy zaproszeni do niesienia miłości i - jak piszesz - nie zawsze pokrywa się to z rzeczywistością. Ale czy to powód, by nie wierzyć? Gdyby tak było, pewnie Jezus też nie umarłby za nas.
Palabra, zgadzam się - otrzymaliśmy oba te dary i oba potrzebujemy :)
Tea, są po prostu momenty gdzie rozum rozkłada ręce, a wiara przejmuje pałeczkę. Innym razem jest odwrotnie. Dlatego właśnie potrzebujemy obu. :)
Maciej Ż, no właśnie, chyba czasem mamy tendencje by z jednego bardziej zrezygnować. A szkoda.
niśka, tak jest, czasem Pan Bóg może nas napełnić zapałem do różnych rzeczy, różnych pięknych czynów, ale potrzeba nam rozumu, żeby poukładać to i ustawić na właściwe tory. :)
Dorcia, czasem może przyjść taki czas pustyni i nie ma się co przejmować. Po prostu pozwolić Mu na to. I dalej szukać Go gdzie możemy - w ludziach, którzy nas otaczają, w różnych sytuacjach, nawet w książkach które czytamy. Czasem w ten sposób Pan Bóg daje światło żeby coś zrozumieć.
Canada, dobrze, że masz świadomość jak to u Ciebie wygląda, u każdego pewnie jest trochę inaczej i tendencja może być w jedną czy drugą stronę. Warto starać się dopuszczać głos wiary jeśli widzimy, że jest on trochę stłumiony :)
Zim, chodzi właśnie o to, aby w podróży do Boga tych dwóch rzeczy nie rozdzielać, ale brać je razem jako to przez co możemy do Niego się zbliżać. Są to jednak dwie różne rzeczy i każda w inny sposób nam pomaga. Papież Jan Paweł II napisał kiedyś w jednej encyklice: wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Bez względu na to kim jesteśmy, w jakiej kulturze zostaliśmy wychowani, Pan Bóg obdarzył każdego z nas tymi darami. I możemy je wykorzystywać, by zbliżać się do Niego. :)
dorota koziura, rzeczywiście, czasem patrzymy na pewne sytuacje i zastanawiamy się - 'o co w tym wszystkim Panie Boże chodzi?'. Czasem po długim czasie dopiero zaczynamy rozumieć, pewne sprawy nabierają sensu. Panu Bóg działa nieraz w niesamowity sposób. Cieszę się, że masz takie doświadczenie zawierzenia Jemu! :)
blogniedzielny, Biblia to dla mnie fasynująca księga. Dla mnie, nie ma drugiej takiej. Ale tak jak piszesz, nie można brać wszystkiego dosłownie (chrześcijanie przynajmniej tak nie robią). Jest to natomiast miejsce, w którym naprawdę można spotkać się z Bogiem. Może to być w medytacji nad jakimś fragmentem, w zwykłym czytaniu, czy jeszcze w inny sposób.
Ania, bardzo mądre spostrzeżenie. Faktycznie każdy w nas w coś wierzy. Każdy człowiek obdarzony jest umiejętnością wiary. Jak piszesz, ateista może wierzyć że Boga nie ma, ale będzie też wierzył w wiele innych rzeczy. Ile z nas widziało na własne oczy Wieżę Eiffla? A jednak wierzymy, temu co mówią nam inni, temu co czytamy, co oglądamy w telewizji. Ważne jednak jest to, że Pan Bóg wpisał ten dar wiary w człowieka. Można zastanawiać się - po co? :)
Katarzyna / Kathryn, tak właściwie to nie trzeba się tak bardzo starać o wypośrodkowanie, raczej o to, by pozwolić obu tym darom w nas działać. Poznając Pana Boga, pewne rzeczy potrafimy ogarnąć rozumem i stąd cała teologia i lekcje katechezy w szkole. Ale wobec pewnych Tajemnic rozum staje bezradnie, i tu potrzebna jest nasza wiara :)
Agatka ;), myślę, że nikomu to nie grozi :)
Heke, Jego drogowskazy są cały czas dookoła. Zawsze możesz szukać ich na nowo. Daj Mu szansę mówić do Ciebie na nowo :)
Jacek, najlepiej jest zawsze zacząć od trwania w Sakramentach. To daje nam bardzo silną więź z Panem Bogiem :)
Aleksandra, jest to cenne, dobrze starać się wtedy stworzyć miejsce dla wiary :)
Baruch, dokładnie tak oba te dary są nam dane i oba uzupełniają się, by pomóc nam zbliżać się poznawać Boga (i nie tylko). I tak jak piszesz, jest wiele przykładów różnych świętych, osób świeckich, sióstr, zakonników, którzy w różny sposób docierali do Pana Boga. Potrzebujemy i jednego i drugiego, choć Pan Bóg może posłużyć się którymś z tych darów bardziej, by dać nam się poznać.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Dziękuję również serdecznie za wszystkie życzenia noworoczne. Ja również życzę Wam, by ten Nowy Rok wypełniony był dla Was łaską Bożą, tak by Wy, Wasze Rodziny i Wasi Bliscy mogli cieszyć się szczęściem we wszystkich zadaniach, z jakimi przyjdzie się zmierzyć!
Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)
"Fides et ratio" to moja ukochana encyklika JPII.
Nie ma wiary bez myślenia (sw. Augustyn)