Wiele jest rzeczy dookoła, które nas ograniczają. Nie pozwalają nam być do końca sobą. Czasem mogą być to ludzie, z którymi przebywamy. Czasem jakieś wydarzenie, które nas niepokoi. Czasem coś głębszego co w nas siedzi, jakieś zranienie, albo nieprzebaczenie. Każda z tych spraw jest jak sznur, który nas krępuje i ogranicza. Nie pozwala być sobą naprawdę.
Nie ma na świecie dwóch takich samych osób. Pan Bóg stworzył cię niepowtarzalnie. Nie pozwól na to, by sznury teraźniejszości i przeszłości cię ograniczały. Jeśli są one tak poplątane, że nie potrafisz ich rozwiązać, przyjdź do Niego. Spotkaj się z nim. W Sakramencie Pojednania, w rozmowie duchowej, w modlitwie, w poście. Przyjdź i proś, żeby rozwiązał wszystkie sznury. A On to zrobi. Bo chce widzieć, jak Jego dziecko rośnie szczęśliwe.
Czy widzisz w swoim życiu jakieś sznury, które mogą cię ograniczać? Czym są? Jeśli je znasz, zanieś je Panu i proś, by je przeciął.
Jestem pełen podziwu jak można w tak krótkim tekście zawrzeć tyle przemyśleń ... Człowiek czasem ma wiele takich sznurów w życiu problem w tym że nie zawsze łatwo jest je rozwiązać Bóg to potrafi wystarczy Go posłuchać i otworzyć się na Niego ... pozdrawiam serdecznie
jedynym sznurem jestem ja.
Najbardziej to my siebie samych ograniczamy.
Łoooo... Widzę tych sznurów całe mnóstwo! Mam wręcz hamak takich porąbanych rzeczy w sobie, na którym się huśtam wedle nastroju.
Trzeba prosić Boga, oj trzeba ;)
Pozdrawiam :)
To ja jestem powiazane mnostwem sznurów i tasiemek.Od lat z nimi walcze i chyba z marnym skutkiem.......
Pozdrawiam serdecznie. Jestem, czytam i zawsze czekam na mądre słowa.
Tak to już jest, ze sami nie jesteśmy wstanie sobie pomóc. Musi wkroczyć Jezus, który ma Moc rozerwania wszelkich więzów. I dopiero wtedy możemy żyć w wolności dzieci Bożych. Pozdrawiam !
niesamowity wpis. biorę z niego wiele dla siebie.
No mi to też się podoba, gorzej kiedy takim sznurem są ludzie, w przypadku których na zniany typu: odejścia od nich, otwieranie im oczu trochę za późno, bo np.: sa starzy nic już zmieniać nie chcą, charakter ugruntowany nie do przetarcia i trą tego z kim przyszło im pod jednym dachem żyć.
Sznury, liny i wiele ogromnych poplątanych supłów jest we mnie i w moim otoczeniu. Staram się je rozplątać, szczegulnie zranienia z przeszłości i daję rade :).
Jednak bez pomocy Najwyższego i aniołów które mi zsyła pewnie nie było by tu moich wpisów.
Nie pozwole by to co było złe blokowało to co może przyjść dobre:).
Pozdrawiam.
P.S.
Również pamiętam w modlitwie i ogromne Bóg zapłać.
Czasem czuję, że pewne złe wybory z przeszłości i pewne wpływy nadal mają na mnie wpływ, chociaż nie tyle namacalnie, co psychicznie. Wierzę, że pewnego dnia Pan uzdrowi mnie z tamtego okresu w pełni... Pozdrawiam :)
Tato przecina jeden sznur, a na jego miejscu wyrastają dwa kolejne!!
:[
chociaż i tak już jest lepiej. On to robi chyba tak, żebym nie widziała i przeważnie orientuję się grubo po czasie.
;P
czy naprawde mozna byc soba? i czy nalezy byc soba ? czy tak naprawde zakonnik jako czlowiek moze byc soba, lub ksiadz? co to ksiezy to juz wiemy co z tego ostatno wyniklo kiedy byli soba,czlowiek jest zyt skomplikowany, zycie jest zbyt trudne zeby moc byc takim jakim by sie chcialo byc, ale dazenie to tego,swiadomosc o swoich ulomnosciach,o skrzywieniu nas samych za pomoca innych,do tego warto dazyc,przecinac sznury samemu a modlic sie tylko o to zeby starczylo sil i wytrwalosci i rozsadku
Często w moim życiu zdarzają się rzeczy, które próbują mnie jakby zachamować, jakby związać, w moim życiu dla Boga i udaje im się do momentu dopóki ich nie zauważę.. lecz kiedy się zorientuję, że coś mnie wiąże, składam wszystko u stóp mojejo Pana, Jezusa, i znów odzyskuję wolność... Życie z Bogiem to jest prawdziwa WOLNOŚĆ!!! Pozdrawiam serdecznie..
www.tylkojezus.bloog.pl
www.tylkojezus.blog.onet.pl
Wow! Pięknie napisane i chyba nic więcej nie trzeba już dodawać. Pozdrawiam serdecznie. :)
Maciej Ż, prawda, sami często możemy stawać bezsilnie wobec różnych problemów. Ale Pan Bóg potrafi nieraz znaleźć rozwiązania, o których nawet nie bylibyśmy w stanie pomyśleć. Potrzeba jednak przyjść do Niego i prosić o pomoc.
Dusiak, nie musisz nim być :)
Palabra, to prawda, dlatego myślę, że warto prosić Boga o dar wolności dla siebie. O to, byśmy właśnie sami siebie nie ograniczali.
Kłosu, wszystko jest do przełamania. Trzeba tylko cierpliwości. I wiary. I szukać Pana Boga, obecnego także w tych, którzy się o nas troszczą i chcą nam pomóc. :)
Katarzyna / Kathryn, myślę, że każdy z nas ma na sobie jakieś sznury czy tasiemki. Wielu z nich nawet nie zauważamy przez dłuższy czas naszego życia. Niektórych pewnie nie zobaczymy aż do śmierci. Ale myślę, że jeśli Pan Bóg daje łaskę, że niektóre widzimy, warto postarać się i prosić Pana Boga, by pomógł nam je przeciąć.
Jagódka, to prawda. I myślę, że gdy już widzimy, że potrzeba nam Jego obecności i pomocy, by przezwyciężyć to co nas krępuje, to już jest dużo. :)
Ania, tak jest. Chyba nie zawsze naszą modlitwą powinna być prośba o przecięcie linki. Czasem raczej powinniśmy prosić o dar akceptacji, albo umiejętności. Jest taka piękna modlitwa: Panie daj mi odwagę, abym mógł zmienić to, co zmienić mogę. Daj cierpliwość, abym mógł przyjąć to, czego zmienić nie mogę.
Ale nade wszystko daj mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego.
Dorcia, cieszę się, czytając że jesteś już na tej drodze z Panem i prosisz Go o pomoc. Coś co dla nas wydaje się nieraz niemożliwe, On może dla nas naprawdę uczynić, jeśli do Niego przyjdziemy.
Zimbabwe, niektóre zranienia potrafią mieć na nas wpływ przez długi czas, ale nie ma się co przejmować. W pewnym momencie Pan Bóg może dać łaskę uzdrowienia. A nasze cierpienia z tym związane, możemy Mu zawsze ofiarować jako naszą modlitwę, także za innych.
Tea, może czasem wydawać się, że sznurów przybywa, jeśli w pewnym momencie zaczynamy je odkrywać. Ale jeśli Pan Bóg daje taką łaskę, to dlatego, że chce nas z nich uwolnić. A do tego musimy je widzieć. :)
blogniedzielny, myślę, że ludzie, o których piszesz wręcz przeciwnie nie próbowali być sobą. Albo zapomnieli kim są i kim są inni ludzie. Myślę, że masz racje, że czasem bycie tym, kim by się naprawdę chciało być jest prawie niemożliwe. Ale każdego z nas Pan Bóg powołuje do świętości. I jak piszesz, powinniśmy do tego dążyć. Nie wiem, czy każdą linę potrafimy sami przeciąć. Są liny, wobec których stajemy bezsilnie. Wtedy myślę, że warto chociaż spróbować zwrócenia się ku Bogu...
krysia, rzeczywiście, nieraz wkrada nam się coś zupełnie w sposób nieświadomy, co może zacząć utrudniać nam relację z Bogiem i bliźnimi. To mogą być różne rzeczy, jakaś nowa znajomość, coś co sobie kupiliśmy, komputer itp. Dlatego tak ważne jest, by spędzać stały czas codziennie na modlitwie. Bo często wtedy Pan Bóg pokazuje, że coś zaburza nam porządek.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Modlę się, by Pan Bóg pomagał nam przecinać wszystkie krępujące nas liny.
Pozdrawiam serdecznie,
z Panem Bogiem! :)