Często jest tak, że po zrobieniu czegoś dobrego mamy ochotę popatrzeć na siebie z dumą i zadowoleniem. Jaki to Pan Bóg musi być ze mnie zadowolony. Cieszymy się i nieraz potrafimy wręcz myśleć, że jesteśmy lepsi od innych. Bo nas stać na to i na tamto.
Jest to pułapka. I zły duch dobrze wie jak ją wykorzystać. Najpierw stara się nas doprowadzić do poczucia wyższości. Później, gdy przychodzi grzech czy słabość, z podwójną siłą będzie starał się nam pokazać jacy jesteśmy beznadziejni. I nic dziwnego, że kontakt z Bogiem może wtedy przychodzić trudniej. Jest to niestety owoc urażonej dumy.
Jest to jednak jednocześnie moment kiedy możemy wykonać obrót o 180 stopni. Moment kiedy możemy wrócić do pokory, stanąć przed Panem Bogiem i powiedzieć: przepraszam. Sakrament Pojednania jest do tego najlepszą okazją. Zwłaszcza, że razem z rozgrzeszeniem Pan Bóg kompletnie zapomina o naszych przewinieniach! I nigdy do tego nie wraca.
Czy wpadasz czasem w pułapkę dumy i poczucia wyższości? Upadek może być potem bolesny, ale po drugiej stronie stoi Bóg. Z zawsze wyciągniętymi ramionami.
Nigdy nie robiłam nic dobrego oczekując odpłaty i nie uważam, że jestem lepsza od innych. Zawsze wypływało to z serca i przekonania o tym, że wszystko co robię jest na chwałę Najwyższego:). Dla mnie najpiękniejszym prezentem jest uśmiech na twarzy pacjentów w hospicjum, wtedy wiem poco to robię (wolontariat). Kiedy jednak zaczynam wchodzić na grząski teren złego ducha wtedy najlepszym ratunkiem jest oczywiście Sakrament Pojednania :).
Pozdrawiam:).
teraz nie stać mnie na osiągnięcia.
wszystko, co mam dobrego, jest od Taty.
bo nic sama z siebie nie jestem w stanie zrobić
i mam takie poczucie, że daję z siebie za mało, żeby cokolwiek osiągnąć.
a mimo to się kręci.
tylko w grzechu babram się samodzielnie
i bez końca.
i tak, nie umiem potem usiąść na modlitwę i powiedzieć, że mi przykro.
+
Czasami nie umie się przyjść, uklęknąć i przeprosić Pana Boga. Łatwiej uciec i nie wchodzić do kościoła tygodniami.
Sakrament Pojednania jest Spotkaniem z Jezusem Chrystusem, który wybacza.
Możemy przyjść do Niego, kiedy nam jest wygodnie. Możemy się Mu wypłakać, wyżalić, oddać zło, które w nas jest, które boli.
Modlitwa pozwala pewne rzeczy zrozumieć, poukładać, nawet może wyciszyć, ale przebaczenie możemy uzyskać dopiero w Sakramencie Pokuty. Przyjmowanie Komunii Świętej jest ogromnym Darem z Siebie Boga i stanowi największą Tajemnicą, w jakiej człowiek może uczestniczyć. Wszelkie oświeceniowe medytacje czy inne drogi poszukiwania zjednoczenia ze światem przy Komunii Świętej wysiadają. W sakramentach spotykamy żywego Boga! Prawdziwego! Z ciała i krwi!
Każdy człowiek musi sam poznać odpowiedź dlaczego Jezus Chrystus nam się ofiarowuje i daje nam Swoje Życie na każdej Mszy Świętej. Oby nigdy nie okazało się, że jest dla nas za późno.
Z Panem Bogiem.
Ale jak często jest nam czasami jednak wykonać ten obrót o 180 stopni i przeprosić Boga... Ostatnio zauważyłam, że jest we mnie za dużo złości- o nic w sumie... I czuję, że to właśnie zły miesza teraz mi w życiu, właśnie teraz, kiedy staram się wyprostować wszystko.
Cały czas musimy się nawracać. Na tym ma polegać nasze życie wiary. To jest ciągła metanoia, nawracanie się. Bez tego nie będzie postępu w naszej drodze do świętości ;)
Po raz kolejny stwierdzam, (tym razem chyba pierwszy raz to ujawniam) że absolutnie czyta ksiądz w moich myślach ;). Od paru dni zgłębiam ten temat. U mnie bardzo często bywało tak, że pycha brała górę nade mną. Czasem myślę sobie, że samozadowolenie powinno być zakazane. Jeśli nic z tym nie robię zamienia się to w takie wywyższanie się nad innych przed samą sobą. I muszę z tą pychą walczyć codziennie, cały czas. Calutki czas muszę przeciwstawiać się swojemu egoizmowi, pysze, miłości własnej. Odkryłam to niedawno. Odkryłam też, że nie mam siebie potępiać za to, że jest we mnie pycha. Bo to jest coś "normalnego" w naturze człowieka. Ważne by zdawać sobie sprawę z tej pychy, i walczyć z nią. Wychodzić poza nią. To staranie się to już nawrócenie, pokuta.
Dobrze jest to wiedzieć ;) choć trudno wprowadzać w życie. Ale bez tego nie będziemy żyć naprawdę.
To bardzo ważne.
Ps. jeśli miałabym pytanie z "innej beczki" to mogłabym je zadać księdzu? ;)Jeśli tak to tutaj, czy może lepiej na maila?
w razie czego można się do mnie odezwać na adres lumpiak90@gmail.com
z góry przepraszam za kłopot, i bardzo serdecznie pozdrawiam.
Kasia.
Uff, mnie na szczęście to nie dotyczy :)
skąd ta pewność?
Witam serdecznie.. Bardzo trafne spostrzeżenia... Ja też tego doswiadczam i wiem, że pycha bliziutko człowieka stoi ale faktem jest to, że kiedy zbliżymy się do Boga i przeprosimy On "..wierny jest i ... oczyści nas od wszelkiej nieprawości.." /1Jana1-9/ Dlatego też lubię niemoce swoje, bo poznaję wtedy swoje możliwości i swoją wartość i utwierdzam się w tym, że wszystko co dobre i doskonałe we mnie jest od Boga pochodzi.. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na moje blogi..
www.tylkojezus.bloog.pl
www.tylkojezus.blog.onet.pl
Czasem potrzebny jest nam czas pustyni i czas wyciszenia, żeby zrozumieć, co tak naprawdę w nas siedzi i co nami kieruje. Często bywa tak że dopiero jakieś szokujące przeżycie otwiera nam oczy. Ostatnio dochodzę do wniosku i widzę coraz bardziej, że Bóg we wszystkim działa ku dobremu u tych, którzy w Niego wierzą i Mu ufają. We wszystkim - także w tym, co wygląda na złe i niesprawiedliwe, w końcu nie o wszystkim musimy teraz wiedzieć. Pozdrawiam :)
Czy zawsze zadowolenie z samego siebie musi kojarzyc się z rozpierającą dumą? Czasami jesteśmy faktycznie lepsi od tych wszystkich, którzy mogliby dane zadanie wykonac dlatego tez nam przypadło ono w udziale:) Przecież u Boga nie ma przypadków. Ja wolę lekkie poczucie zadowolenia z samej siebie, ze sprostałam .. oki, oki.. gdyby nie Bóg to bym nic nie zdziałała, ale nie mozna ciągle chodzic ze spuszczoną głowa i mamrotac:" bezuzyteczne ze mnie narzędzie. Wykonałem to, co mój Pan sobie ode mnie życzył", bo to może tez być samobiczowanie....
Gdy coś mi się udaje i jestem z siebie bardzo zadowolona, to zazwyczaj w duchu dziękuję za to Bogu. Pewnie gdzieś tam ocieram się też o pychę. Wiem jednak, że trzeba uważać na takie wzloty. Upadki są bolesne. Bardzo.
Również często wpadam w tę pułapkę.
Ale potem Bóg zsyła mi jakieś upokorzenie, żebym się ogarnęła i spokorniała.
Po takiej nauce staram się walczyć z pychą i wywyższaniem się, choć różnie wychodzi ;)
Pozdrawiam!
PS. Zmieniłam adres bloga na
http://qosowo.blox.pl :)
Dorcia, to wspaniale :) Ja po sobie widzę, że czasem jest tak, że pycha gdzieś tam się wkrada. Na ogół jest tak, że nie widać jej od razu, dopiero po czasie można spojrzeć wstecz i stwierdzić, że jednak nie wszystko było w porządku. Wtedy dobrze to oddawać Panu Bogu :)
Tea, myślę, że nawet jeśli czasem trudno usiąść do modlitwy i powiedzieć 'jest mi przykro', to dobrze od czasu do czasu po prostu usiąść z Tatą, i pogadać z Nim sobie szczerze. Po prostu powiedzieć, co leży na sercu. :)
Dusiak, czasem może tak być. Podobnie dzieje się nieraz w relacjach z ludźmi. Zamiast pogodzić się, unikamy się czasem nawet latami. Przebaczenie jest czymś na co Pan Jezus zwraca wyjątkową uwagę. Bo dopiero po przebaczeniu można budować relację, która jest czymś wspaniałym :)
Felicita, pięknie to opisałaś! :) Zgadzam się w 100%, przy Komuni Świętej i Eucharystii pozostałe modlitwy są jakby zupełnie piętro niżej - bo tu spotykamy się z Bogiem najbliżej jak to dla nas możliwe. Często myślę nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jaki to ważny moment. Św. Faustyna, o ile pamiętam, pisała, że jedną z rzeczy, której najbardziej 'zazdroszczą' nam aniołowie jest właśnie Komunia Święta. :)
Heke, jest tak niestety, że zły widząc, że zabierasz się za prostowanie pewnych rzeczy będzie starał Ci się szczególnie utrudnić życie. Ale jeśli postanowiłaś coś takiego, to Pan Bóg na pewno Ci w tym pomoże, postaraj się tylko trzymać się Go jeszcze mocniej właśnie teraz. Sakrament Pojednania, Eucharystia - to jak ciężka altyrelia przeciw złemu duchowi. :)
Ave, w pewnym momencie Pan Bóg może pokazać nam w naszym życiu gdzie niedomagamy przez nasz egoizm i może nas zaprosić do tego, byśmy starali się tego pozbywać. Jest to właśnie taka walka, o której piszesz. Nie chodzi tu bynajmniej o takie wgniatanie się w ziemię, o którym pisze Ania, ale o to, by nie pozwalać sobie na pychę. Na właśnie takie poczucie wyższości. Podoba mi się stwierdzenie św. Tereski. Tuż przed śmiercią otaczały ją współsiostry i były pełne podziwu dla jej postawy i świętości. A ona mówiła o sobie, że jest tylko lusterkiem, które odbija Boże światło. My nie świecimy, ale możemy starać się o oczyszczenie naszych lusterek, by odbijać światło Boże :)
Dodałem do bloga mojego maila, więc w razie pytań z innej beczki, można też tędy :)
Salanee, to dobra wiadomość :) Jeśli nie ma takie problemu to dobrze dziękować za to Panu Bogu i prosić, by pomógł w tym trwać :)
krysia, zgadza się, to co mamy jest darem od Pana Boga. I jest On kimś gotowym wybaczyć nam w s z y s t k o.
Zimbabwe, ten czas pustyni, o którym piszesz może być bardzo pomocny. Można czasem ofiarować Panu Bogu trochę czasu w ten sposób, by pomógł nam spojrzeć na własne życie Jego oczami. Nieraz to może dać początek dużym zmianom :)
Ania, nie wiem czy świadomie, czy nieświadomie, ale praktycznie zacytowałaś fragment Ewangelii (Łk 17,10). :) Natomiast, o co chodzi - nikt nie broni nam cieszyć się, że się nam coś udało, czy stwierdzić 'ok, umiem coś lepiej niż inni, dlatego to robię'. To jest jak najbardziej w porządku. Dopiero gdy zaczynam stwierdzać: 'ten to jest do niczego, ja to dopiero umiem to zrobić super', albo 'ja to jestem nie do pobicia' itp. To jest już duma, która nie przynosi pożytku ani nam ani ludziom dookoła. :)
Oleńka, myślę że dziękowanie, o którym piszesz, bardzo pomaga w walce z pychą/dumą. Dobrym pomysłem jest pod koniec dnia, nawet leżąc już w łóżku, pomyśleć o całym dniu po kolei, zobaczyć wszystkie dobre rzeczy, które się przydarzyły i podziękować za nie Bogu. Nie tylko wyrażamy tak swoją wdzięczność, ale często odkrywamy jak wiele daje nam Pan Bóg różnych rzeczy, na które nawet nie zwracamy uwagi. :)
Kłosu ;], nie jest też tak do końca, że Bóg zsyła na nas upokorzenia czy przykre wydarzenia. Ich źródłem jest zły duch. Pan Bóg może jedynie dopuścić, że coś się stanie, wiedząc, że nauczymy się z tego czegoś i przez przylgniemy do Boga jeszcze bardziej :)
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze. Cieszę się, że widzicie jakim bogactwem są dla nas Sakramenty. Naprawdę warto z nich korzystać, bo to jest spotkanie z Bogiem tak bliskie, jak tylko to dla nas możliwe tu na ziemi.
Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)