Nieraz, gdy widzisz jak mija dzień za dniem, możesz zastanawiać się, czy to co robisz ma właściwie sens. Czy tak naprawdę wnosisz coś dobrego. Czy to co robisz, ułatwia komuś życie, pomaga. Czy ta niewielka rola, którą ci Pan Bóg powierzył ma jakieś znaczenie?
Otóż ma i to ogromne! Pan Bóg nie oczekuje od ciebie, że zmienisz cały świat. Ale chce czegoś innego. Aby to co ci powierzył, było otoczone twoją prawdziwą troską i miłością. Jeśli Pan Bóg dał ci rodziców to bądź dla nich prawdziwym dzieckiem. Jeśli dał ci bliskich, bądź dla nich kimś bliskim. Jeśli powierzył ci studia, szkołę czy pracę - podejmij szczerze wyzwania, które za tym stoją. Nie mów sobie, że to tylko to czy tamto. To jest właśnie to, co Pan Bóg dziś składa w twoje ręce. Czekasz na większe zadania? Większych może już nie być...
Czy widzisz jakie zadania przede wszystkim powierzył ci Pan Bóg? Czy widzisz wartość tego co robisz? Czy wiesz jak ważna jest dla Boga twoja troska o innych? Pan Bóg jest z ciebie dumny, choć może nawet o tym nie myślisz.
:)
Przed kilkoma dniami zastanawiałam się nad tym. Na początku wszystko było na nie, rachunek był prosty-to co robie niema kompletnie żadnego znaczenia, szkoła jest ponad moje siły i może wogule najlepiej będzie odpuścić. Z czasem doszłam do wniosku, że to wszystko to bajki, które próbuje wcisnąć mi zły duch i teraz wiem- To co robie ma w oczach Boga ogromną wartość.
Nigdy nie myślałam, że Bóg może być ze mnie dumny.
To miłe:)
Dziękuję.
Cokolwiek robisz, rób najlepiej jak umiesz...
teraz, kiedy choruję, mam wrażenie, że marnuję dokładnie wszystko to, co dostałam. od A do Z.
i nie czuję się z tym najlepiej.
ale druga strona jest taka,
że w chorobie wszystko się sypie,
żeby mogło potem powstać coś nowego, może lepszego.
że to ma jakiś cel i sens
mimo, że nie mogę go teraz zobaczyć.
a może tak ma być?
+
Kiedyś na stronie jednego zboru był taki zabawny fragment z kazania:
"Bóg nie zapyta nas na Sądzie, czy pomogliśmy Eskimosom na równiku. On zapyta nas, co zrobiliśmy dla ludzi w najbliższym otoczeniu." :) Zabawny ze względu na pierwszą część, ale jest w tym dużo prawdy.
Czasem pozornie można nic nie robić. Ale jak można pomóc komuś, jeśli samemu potrzebuje się pomocy? To trochę tak, jakby pomagać bezdomnym, podczas gdy samemu nie ma się domu (to tak trochę w odpowiedzi na to, co napisała Tea).
Pozdrawiam Ciebie Jakubie i wszystkich na tym blogu :)
Od jakiegoś czasu nie mogę spełnić swojego marzenia-powołania. To znaczy, nie mogę pracować w swoim wymarzonym zawodzie.
Czasami mam wrażenie, że wszystko inne, co robię, jest nieważne. Ale w głębi ducha wiem, że to nie jest prawdą. Staram się żyć najlepiej jak potrafię. I układać sobie życie tak, aby nie marnować czasu.
Pozdrawiam,
Masz piękny dar Jakubie... nie przestawaj! ;-) TsJ;-)
nawet jak się nie ma, tego czego się chce, to trzeba docenić to, co się ma, bo w Bożej logice, może właśnie to co mamy jest dla nas dobre.
dziękuję za tą notkę:) pozdrawiam!
Najtrudniej pokochać tą prostą codzienność,która jest traktowana po macoszemu, bo pragniemy wielkich uniesień, a ona jest naprawdę niezwykła.Szczęść Boże.:)
A co znaczy HEHODOS?? :)
Dziękuję za komentarz:) Właśnie z powołaniem tak dokładnie jest... Nie wiadomo kiedy Pan woła, a jak się to poczuje, to dobrze oddać się na maksa i iść z Nim!
Z darem modlitwy!
Trafilo mnie. Ostatnio rozważam, że to co robie nie ma najmniejszego znaczenia. Jest niczym i mnie nie satysfakcjonuje.
Wspaniały post.
Mówią "Szukasz za lasem... a masz pod nosem". Ale prawda jest taka, tak często po prostu nie widzimy tego, co jest tuż przed nami i czeka na nasze TAK. I to mogą być pozornie banalne sprawy. Dla nas małe i może mało ambitne. Bóg jednak patrzy inaczej niż my i mierzy swoją miarą. On też patrzy na naszą wiernośc w małym aby móc nam dać więcej.
:)
Może i większych może nie być , ale jest też opcja, że te drobne, wydające się niepozornymi zadaniami są przygotowaniem do większych, głębszych. Sama często myślę, że Oaza, Caritas, Szkoła - to za mało. Ale nie ma co kilka srok za ogon łapać, piękne jest to co jest teraz, te zadania, miejsca, Ci ludzie, którzy teraz stoją na mojej drodze! Z sercem do tego i do tych podejść! Piękne są te notatki, pax!
Ostatni czas dla mnie, to właśnie zastanawianie się nad sensem..., i nad tym, czy robię wszystko, żeby komuś pomóc, czy jestem dobra, czy staram się ze wszystkich sił i czy uczucie, które w sobie mam jest na tyle mocne i silne, że pomoże i mnie i komuś innemu wyciągnąć się z bagna...
Na dzień dzisiejszy czuję, że przegrywam, że nie jestem w stanie pomóc, że powierzone przez Pana Boga zadanie jest dla mnie za ciężkie, że tak naprawdę jestem nikim i nie mam wpływu na to, co wydarzyć się może. Nie wiem, czy Pan Bóg byłby ze mnie dumny, czy jest ze mnie dumny, bo nie powinnam się poddawać, ale ja nie mam już siły na dalszą walkę, sama nie wygram z wszystkimi przeciwnościami losu, muszą tego chcieć także ludzie, na których zależy mi najbardziej na świecie, i którym oddałam swoje serce serce, które teraz bardzo cierpi, i których kocham, i bez których nie wyobrażam sobie swojego życia.
Dobrze, że mam możliwość czytania Jakubie, twojego bloga. Dużo mi to daje, a twoje przemyślenia są tak bardzo adekwatne do moich problemów, że aż się sama dziwię. Pomagasz mi trzymać się jakoś. Dziękuję.
Kiedyś słyszałam taką bajkę.. Rośnie sobie w lesie dąb i jest bardzo smutny.. Jest mu źle, bo kiedy patrzy na tą osikę, która rośnie obok, czuje się taki ciężki i wielki.. za wielki.. Gdyby był taki jak ona ileż mógłby rzeczy zrobić...
Osika stoi i też jest bardzo nieszczęśliwa, bo patrząc na brzozę widzi jej piękno... Och, myśli sobie, gdybym była taka jak ona, byłabym taka szczęśliwa... I tak, po kolei, wszystkie drzewa, porównując się z innymi, nie potrafiły cieszyć się tym kim są.. A przy strumyku, ukryty wśród liści, rósł mały fiołek i wyciągał radośnie swoją fioletową główkę wysoko w niebo mówiąc... Boże jak Ci dziękuję, że Ty uczyniłeś mnie tym małym fiołkiem... Wiem, że gdybyś chciał byłbym dębem, osiką lub brzozą ale ponieważ stworzyłeś mnie jako fiołka, staram się nim być ze wszystkich swoich sił abyś zawsze był ze mnie zadowolony...
Ta bajka dużo mi w moim chrześcijańskim życiu pomogła..Pozdrawiam cieplutko..krysia z blogów
www.tylkojezus.bloog.pl
www.tylkojezus.blog.onet.pl
Jakoś nigdy nie pomyślałem o tym, że Bóg jest ze mnie dumny. Ale teraz będę zmuszony się nad tym zastanowić.
Dzięki za odwiedziny i dobre słowo. Pozdrawiam!
Czy Bóg moze byc ze mnie dumny????? Hm.....no moze jest kilka rzeczy, ktore w oczach Boga wygladaja dobrze. Moze? Ale codzienne zmaganie sie z problemami i ta zwykla szaroscia dnia poprzedniego, potrafi czlowieka doprowadzac do takich stanow, ktore Boga tylko moga zasmucac. Jednak ten post podniósl mnie na duchu! Wlal nadzieje w serce.
przeczytałam ostatnio 'Zranionego Pasterza' i całkowicie inaczej patrze na Ojcostwo Boga wobec mnie, na Pasterza. On jest niesamowity, a mi tak trudno pojąć, że jestem dla Niego wyjątkowa i jedyna. Dziękuję bardzo za pamięć, za modlitwę, również w niej pamiętam!
Na 3/4 pytań mogę odpowiedzieć zwyczajne, proste 'nie'.
Człowieku, tyle jesteś wart, ile dajesz z siebie innym - być może na tym polega przesłanie i z takiego postępowania Bóg byłby dumny. Każdy religie postrzega inaczej, dla każdego inaczej powyższe słowa brzmią. Dla mnie to oczywistość, nie muszę się zastanawiać, ja wiem.
Dorcia, dokładnie tak jest. Pan Bóg widzi wszystko co robisz. Czasem łatwo o tym zapomnieć, gdy ludzie dookoła nas zapominają. I wtedy zły duch może to wykorzystać podrzucając nam takie czy inne myśli. Ale Pan Bóg jest przy nas zawsze nawet gdy sami o tym zapominamy.
Nivejka, a to co robisz - jest ważne, cokolwiek by to nie było. :)
Tea, tak jak mówi cytat na Twoim blogu: bywa, że choroba jest początkiem uzdrowienia duchowego. A może stać się okazją do wzrostu. I wierzę, że dla Ciebie nią jest, choć bardzo trudną, bo sama sobie jej nie wybrałaś. Tymbardziej każde Twoje poświęcenie jest w oczach Boga ogromnie ważne.
Zim i myślę, że jest to szczególnie ważne, bo często wydaje mi się pomijamy to najbliższe otoczenie. Bierzemy je za 'gwarantowane'. Mam rodziców, mam rodzeństwo, mam przyjaciół. A tak naprawdę nic nie jest gwarantowane i wszystko można stracić. Oby nie był to dopiero wtedy moment, kiedy przypomnimy sobie ile chcemy im dać.
Oleńka, myślę, że jeśli Pan Bóg złożył w Twoim sercu takie czy inne powołanie to w odpowiednim momencie da Ci także możliwość jego spełnienia. To co teraz robisz, może wydawać Ci się bez sensu, ale Pan Bóg może dawać Ci to, by przygotować Cię na kolejne wyzwania. Czasem powołanie można też realizować trochę inaczej niż z początku je widzieliśmy. Ważne jest, żeby była to odpowiedź na wezwanie Boga :)
Nataliii, dokładnie tak. A kiedy zaczynamy codziennie zastanawiać się nad tym co Pan Bóg nam daje: poprzez osoby, które spotykamy, tzw. zbiegi okoliczności, na modlitwie, przez książkę itp. Można nagle zobaczyć, że Pan Bóg daje bardzo dużo.
Felicita, zgadzam się. I też ważne jest żeby umieć żyć tą chwilą obecną. Nie wybiegać gdzieś w przyszłość, tylko żyć tym co tu i teraz. :)
zuzamoll, he hodos = gr. 'w drodze' :)
Piotrek, wszelkiego błogosławieństwa na tej drodze! :)
Ania, a tak nie jest. Jeśli to co robisz nie daje Ci satysfakcji, może warto też pomyśleć, co jest dla Ciebie motywacją. Zobacz, że gdy robi się coś z miłości, nawet najbardziej niewdzięczne zadanie może przynosić radość. Problem w tym, że w natłoku różnych spraw łatwo możemy zapomnieć o tym, po co coś robimy. I zaczynamy robić, bo tak trzeba. A tak nie musi być :)
dorota koziura, i w oczach Boga te małe sprawy mają duże znaczenie. Jest też taki cytat z Matki Teresy, który lubię: 'Nie potrafimy robić wielkich rzeczy – jedynie małe z wielką miłością'.
niśka, bardzo fajnie to ujęłaś. I rzeczywiście, czasem może być tak, że chcemy byle jak najwięcej. Ale to wcale nie musi być dobre. Tak jak piszesz - jeśli się czegoś podejmuję, naprawdę staram się o to :)
Salanee, Pan Bóg jest przy tobie i widzi twoje cierpienie. I widzi twoje staranie. I możesz być pewna, że jest z Ciebie naprawdę dumny. Nie przejmuj się, jeśli nie wszystko wychodzi tak jakbyś chciała. Nie wszystko musi wyjść odrazu. Dla Niego ważne jest, że Tobie zależy. Że się nie poddajesz. Niech Pan Bóg Cię błogosławi.
krysia, bardzo fajna bajka i oddaje bardzo ważną rzeczy. Pan Bóg nie stworzył nas abyśmy byli kimś innym. Stworzył mnie abym był sobą. Najlepiej jak potrafię. :)
Baruch, mam nadziję, że przemyślenia przyniosą dużo dobrych owoców. Postaraj się zobaczyć konkretnie w swoim życiu, za co Pan Bóg jest z Ciebie dumny. :)
Katarzyna / Kathryn, ta rutyna, o której piszesz, rzeczywiście może prowadzić do różnych stanów. Ale cokolwiek przychodzi, warto oddawać to Panu Bogu na modlitwie. I prosić, by wniósł życie w to, na czym już osiadł kurz.
Monika M., cieszę się. Obraz Pana Boga jaki w sobie nosimy bywa bardzo różny. Bardzo często jest tak, że jest on mocno uwarunkowany tym jakiego mamy tu ziemskiego ojca. Czasem potrzeba starać się o oczyszczenie tego obrazu, by mógł się stać prawdziwym obrazem Boga-Ojca. Czasem może być nam łatwiej widzieć Boga dzięki dobremu ojcu. Ważne żeby spędzić trochę czasu i się nad tym zastanowić.
Dusiak, możesz być zdziwiona, ale to już bardzo dużo. Umieć w szczerości przed sobą odpowiedzieć. Jeśli chcesz możesz sobie postawić też kolejne pytania: dlaczego, co mogę zmienić? Pan Bóg pragnie dla nas szczęścia, ale jak może nam coś dać jeśli nigdy nie wyciągniemy po to rąk?
Anika, w oczach Pana Boga jesteśmy bezcenni, nawet nic nie robiąc. Małe dzieci są kochane przez swoich rodziców mimo, że przez wiele lat te nie mogą im nic dać. Tymbardziej Pan Bóg nas kocha, bez względu na to jak jest z nami. A wiele osób potrzebuje trochę czasu żeby dorosnąć duchowo. :)
Kochani, dzięki serdeczne, za mądre komentarze. Pozdrawiam serdecznie, niech Pan Bóg błogosławi Was we wszystkim co robicie i gdzie jesteście! :)
Odpowiedź jest prosta. Nic nie może dać. Może patrzeć i czekać aż jego dzieciątko zmądrzeje i wróci do Tatusia.
Dziękuję, że to mówisz.
Bardzo podniosło mnie to na duchu.
Pozdrawiam ciepło.