Kiedyś słyszałem taką myśl, że jeśli przywiążesz motyla do ziemi, to nie ma znaczenia, czy będzie to cienka nitka, czy gruba lina. Dopóki jest przywiązany, nie poleci. Tak jest też czasem z nami. Jeśli pomyślisz, może okaże się, że twoją nitką jest internet, albo może jakieś towarzystwo, albo może jakiś program w telewizji, który stał się dla ciebie już tak ważny, że nie potrafisz z niego zrezygnować nawet, gdy sytuacja naprawdę tego wymaga.
Cokolwiek widzisz w swoim życiu, co by było taką cienką nitką, albo może grubą liną - nie pozwól by cię zatrzymywało! Nie pozwól, aby powstrzymało cię to od uniesienia się, w górę, ku Bogu. Nie pozwól, aby powstrzymało cię to od stania się prawdziwym tobą, tak na 100%. Tak jak Pan Bóg cię stworzył.
Co ciebie dziś zatrzymuje? Czy jest to nitka, czy lina? A może jakieś więzy? A jeśli nie wiesz, czy coś takiego jest w ogóle w twoim życiu, może zastanów się nad tym? Co możesz zrobić, aby to przeciąć?
To niesamowite, że Księdza notki prawie zawsze odnoszą się do mnie :P
Cóż... Jest wiele takich rzeczy, głównie komputer. I szukam dobrego, zaostrzonego noża, żeby tę linę przeciąć ;)
Trzym się Ksiądz! ;D
coś jest.
mam wrażenie, że to gruba lina, bo strasznie mi ciąży.
ale może się okazać, że to cienka nitka - przecież nie trzeba wiele wysiłku, żeby ją przerwać...
cel główny:
identyfikacja.
czółkiem! ;)
a jeżeli taka nitka jest w gruncie rzeczy pozytywna? w czasie sesji szczególnie zauważam, że nauka, a właściwie brak czasu, skutecznie uniemożliwiają mi taki kontakt z Bogiem jaki bym chciała. za pół roku planuję drugą magisterką, niedługo kilka szkoleń i certyfikat językowy. nie chcę z tego rezygnować, ale zdaję sobie też sprawę z tego, że życie duchowe, bycie we Wspólnocie na tym ucierpi. i tak się zastanawiam...
Moja szczerość przed Bogiem jest tak naprawdę pierwszym krokiem do odcięcia się motylka:) Prawda przynosi wolność. Żeby nastąpilo odcięcie, muszę szczerze uznać (przede wszystkim przed sobą), że coś mnie zniewala, ogranicza. Że coś jest ważniejsze od relacji z Panem. To na początek. Potem? Potem po prostu przychodzi Pan ze Swoją łaską:)
Mam taką linkę, ale trzymam się jej usilnie, bo prowadzi prosto do Boga.
u mnie to będą chyba więzy, co mnie splątały i uwięziły... i trudno się od tego uwolnić.
nie wiem, jak to się nazywa... ale strasznie męczy. ...
ps. Dziękuję za te słowa i za odpowiedź na blogu matistef.blospot.com ;)
mam taką linę...Linę z więzami... mawiają na nią "przeszłość" Jednak ufam że dzięki swojemu samozaparciu i z Bożą pomocą więzy rozplączę a lina będzie stawać się coraz cieńszą nitką...
Ps Dziękuję serdecznie za odwiedziny mojego miejsca w sieci (http://cos-mojego-cos-cennego.blogspot.com/) i miłe słowo w trudnej chwili
Coś na pewno jest... tylko nie wszystko jest takie oczywiste, żeby to od razu przeciąć. Nie lubię niespodziewanych różnych zmian, a takich trochę było od roku akademickiego, który się już skończył. Już nic nie jest takie samo i mi się dużo trudniej w tym odnaleźć. Próbuję, czasem "udaje się", innym razem szkoda pisać. Czas, żeby bardziej przemyśleć co jest moją "linką" będzie za kilka dni, kiedy z przyjaciółką pojadę na nietypowe rekolekcje. Oprócz nich mamy zamiar w tym czasie pomagać gospodarzom-Ojcom Oblatom zajmującym się tym miejscem (w czym to się będzie przejawiało dowiemy się na miejscu).
Przepraszam, że taki trochę komentarz może nie na temat :(.
Jeśli, oczywiście można to dodam Księdza stronę do obserwowanych.
Będę tu na pewno częściej, pewnie nie za każdym razem zostawiając ślad w postaci komentarza :P.
czekam, aż ta bezsenność przeminie. chociaż to to jeszcze pikuś, wezmę lekarstewko i zasnę.
to wykończenie z powodu emocji, do których nie mogę dotrzeć, nie mogę rozgryźć, nie mogę pozwolić innym do nich dojść, żeby mogli mi pomóc.
podobno tak po prostu się dzieje - takie zmasakrowanie.
mam jeszcze 10 tygodni, żeby to ogarnąć. potem nie wiem.
dziękuję za obecność :)
czółkiem! +
A ja bardzo sie ciesze,ze trafiles na moj blog i tym sposobem ja odnalazlam Twoj:)
Fajnie piszesz,lekko sie czyta,chociaz tematy wcale lekkie nie sa...
A moje nici,czy tez liny...niestety nie moge powiedziec,ze nie istnieja. Slabostki,uzaleznienia mniejsze lub wieksze...najciezej chyba jest przed samym soba przyznac sie do nich.
Pozdrawiam!
dodam, że zniewolić może nas PRESJA
Zniewolenia... Różne są. I nie zawsze można je łatwo wyłapać. Wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu uzależnieni od czegoś, ale Bóg patrzy na serce i wie, że jesteśmy słabi... I zawsze chce nam pomóc.
Dziękuję na wstępie za odwiedziny i zapraszając ponownie do siebie, muszę stwierdzić, że i ja u księdza zagoszczę na dłużej. :)
Odnośnie przecinania liny, to wpadła mi do głowy taka myśl. Po co męczyć się po ludzku z więzami, skoro można zamknąć oczy, i w całkowitym zaufaniu pozwolić przeciąć je Komuś, Kto już nie takie problemy rozwiązywał..?
Kłosu, cieszę się, mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć ten nożyk, może w postaci modlitwy? A może jakieś nowe hobby?
Tea, życzę powodzenia w rozeznawaniu, jeśli ciężko jest Ci otworzyć się przed kimś zaufanym, by poprosić o pomoc (ablo może nie masz kogoś takiego), proś Pana Boga, a na pewno kogoś odpowiedniego przed Tobą postawi. Ja ze swojej strony dokładam modlitwę.
Nataliii, myślę, że jeśli linka jest pozytywna, to nie ma potrzeby jej przecinać (a właściwie może nie jest to w takim razie linką?). Tzn. to, że nie klęczysz, albo nie spotykasz się ze wspólnotą nie musi od razu oznaczać, że się nie modlisz. Możesz uczynić swoją pracę, naukę modlitwą. Jeśli tylko robisz to dla Niego, i dla innych. Taka zwyczajna modlitwa też jest potrzebna, ale w różnych chwilach, proporcje mogą być różne. Życzę powodzenia w odnajdywaniu tej najlepszej proporcji :)
Dorota, zgadzam się z Tobą, pierwszym krokiem jest zawsze rozeznanie, co czasem może nie być proste. Ale potem można już prosić Pana o to by nas przemieniał.
Michał, cieszę się, że się podoba, mam nadzieję że znalazłeś w tym coś dla siebie :)
Panno Marto, tej linki lepiej nigdy nie puszczaj :)
Agatka, zawsze można prosić Pana Boga o pomoc,
Kala, z przeszłością jest tak, że nie da się od niej odciąć. Nie da się tak po prostu jej zapomnieć, mimo że czasem niektóre rzeczy może by się chciało. Ale zawsze można prosić Pana Boga o to by przychodził z uzdrowieniem do takich chwil, by nasze dzisiaj nie było przez to okaleczone. Jestem pewien, że jesteś na dobrej drodze :)
Dorota, nie przejmuj się za mocno, nowe realia, nowe miejsce, zawsze niesie to sporo nowych wyzwań. Ale z Panem Bogiem można przez to przejść. Życzę owocnych rekolekcji. Jeden mój wujek jest oblatem, ciekawe czy go spotkasz? :)
Emocja, cieszę się że Ci się podoba, mam nadzieję że znajdziesz tu coś dla siebie. Prawda, że chyba najtrudniej przyznać się przed sobą do takich słabostek. Ale to pierwszy krok, może najważniejszy. :)
Radek, bardzo ważna uwaga. Pod presją nieraz robimy zupełnie co innego niż robilibyśmy normalnie. Trudniej jest myśleć, trudniej jest właściwie wybierać.
Zim, dokładnie, i to jest chyba najważniejsza rzecz, o której musimy pamiętać. Pod drugiej stronie jest zawsze wyciągnięta ręka Pana Boga. :)
Szumo, czasem można tak zrobić, czasem zanim pozwolimy przeciąć te linki, musimy je najpierw odkryć. Ale piszesz o czymś bardzo ważnym. O zaufaniu. Jeśli z zaufaniem przedstawimy Panu najbardziej poplątane sprawy, możemy być pewni, że nas nie ominie.
...bardzo ciekawe te przemyslenia !
ooo NIE! straszne te nitki, a tak ich dużo jak u krawca!
A tak się zastanawiam, czy nie jest tak, że za życia nigdy nie jesteśmy wolni od tych nitek?
Choc, dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych :)
On jest taki cudny, że ucina wszelkie nitki...
Och Jezus jest najwspanialszy :)
Jest jedna taka linka w moim życiu... czasami wydaje mi się, że ona jest z żelaza. Mocny kruszec. Modlitwa, Pismo Święte... to wszystko jest ważne..
Ale tylko Eucharystia jest w stanie choć na chwilę od niej mnie odciąć. Co prawda nigdy na dłużej.. . Ale przez to chciałam Wam pokazać, powiedzieć że Chrystus w Eucharystii może nas wyzwalać.
Dziękuję Kuba, za ten wpis.
Uwielbiam gdy coś jest napisane prostymi słowami, bo wtedy trafia to do mnie z dwukrotną siłą. Tak właśnie stało się teraz. Będę odwiedzać tego bloga - na pewno.
Pozdrawiam serdecznie :)
Gdyby Ksiądz Bosko miał internet, pewnie pisałby bloga:)
Powodzenia!
Dobrze napisane. Daje do myslenia. Pare takich nitek splecionych w grubszą linke znalazłoby się. Bedę tu wpadał w miarę mozliwości! O moich intymnych sprawach piszę w dzienniku papierowym.Ale pomyśleć, przemyśleć sprawę mogę! Chwila zastanowienia nigdy nie zaszkodzi! Jak się tak stanie podczas biegu szczurzego, rozejrzy na około, to mozna czasem zauważyć Boga gdzieś za rogiem:)
Cienka nić, prawie niewidzialna pajęczyna, którą teoretycznie łatwo zerwać. Ale niestety zamiast tego plecione są kolejne i kolejne. I potem nagle staje się nad swoim, wykopanym przez siebie grobem.
zuzamoll, cieszę się, mam nadzieję, że znajdziesz coś dla siebie :)
Annamaria, tak jest - Jezus jest najwspanialszy! :) A każdą nitkę, którą się nakryje, można prosić żeby przeciął :)
Ave, zgadzam się, Eucharystia to największa modlitwa jaką możemy skierować ku Bogu, żadna inna nie pozwala tak głęboko się z Nim zjednoczyć! :)
Aleksandra, cieszę się - chwała Panu, mam nadzieję, że znajdziesz tu coś dla siebie jeszcze raz po raz :)
Anija, hehe, kiedyś słyszałem takie słowa, że gdyby Ksiądz Bosko żył w naszych czasach to pewnie byłby na naszej-klasie, facebooku, youTubie itp. Muszę przyznać, że też tak myślę ;)
slavkosnip, witam serdecznie. Prawda, że czasem wiele cienkich nitek może spleść się w grubą linę, która bardzo nas ogranicza. To trochę jak z lekkimi grzechami, i z nimi trzeba przychodzić do Boga po rozgrzeszenie, by przestały krępować nasze ruchy,
Caroll, dlatego nawet cienki pajęcze nici jak najprędzej trzeba ciąć. Możemy prosić o pomoc Pana na modlitwie i w sakramencie spowiedzi.
Kochani dzięki serdeczne za wszystkie komentarze, pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)