Każdy z nas niesie ze sobą swoje radości i swoje smutki. Czasem mamy tendencję być przewrażliwieni na punkcie tych drugich. Nie doceniamy wszelkiego dobra, którego Pan nam udziela poprzez nasz dom, naszych Rodziców, bliskich, przyjaciół. Wiele rzeczy bierzemy za standard, zapominając jak wiele dostaliśmy i dostajemy. Naprawdę mamy za co być wdzięczni Bogu.
Ale czasem rzeczywiście jest tak, że coś może nas przygniatać do ziemi. Choroba, jakieś niepowodzenie, albo nadmiar obowiązków, nauki. Egzaminy, koniec roku, sesja. A może coś w domu, może z kimś nie możemy się znów dogadać. Cokolwiek by to nie było, może nas łatwo uziemnić.
Chyba w takich momentach, słowa Jezusa z kazania na górze mogą mieć dla nas szczególnie wyjątkową wymowę. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni (Mt 5,4). Cokolwiek próbuje cię dzisiaj uziemnić, wiedz że Pan jest z tobą i błogosławi ci, właśnie ze względu na trudność przez którą możesz przechodzić.
Czy widzisz dzisiaj, za co możesz dziękować Bogu w codzienności? Czy widzisz, że On towarzyszy ci także w trudnych chwilach? Jesteśmy tylko ludźmi, ale czasem mamy o sobie takie mniemanie, że chciałoby się powiedzieć aż ludźmi. Nie bój się prosić Go o pomoc. Gdziekolwiek tego potrzebujesz.
hej!
dzięki za odwiedziny i komentarz:) tak, masz rację, u mnie dużo się dzieje, bywa wesoło i smutnie, jak to w życiu;) mój nastrój widać na moim blogu, z reguły w formie wierszowanej, bo to mi najlepiej wychodzi i to lubię robić najbardziej, im bardziej zagłębić się w archiwum mojego bloga tym więcej wierszy można znaleźć, bo obecnie coś mi zabrakło weny, ale pewnie niedługo coś się pojawi;)
pozdrawiam
anjax
PS. dodaję do obserwowanych;)
dziękuję za tę notkę.
I ja dziękuję :) Jakoś łatwo się zapomina kiedy człowiek mocno przygnieciony
"Nie bój się go prosić o pomoc..." - zgadza się, pozdrawiam!
Często wydaje się ludziom, że Bóg jest gdzieś tam w przestworzach i nie obchodzą Go ludzkie problemy i nie słyszy ich modlitw. A On słyszy. Problem polega na tym, że jazgot świata chce zagłuszyć Jego głos. A dziękować mamy za co, za to że mamy co jeść, co pić, gdzie mieszkać... I przede wszystkim za to, że mamy tak wspaniałego przyjaciela, jakim jest Jezus :)
"Jesteśmy tylko ludźmi, ale czasem mamy o sobie takie mniemanie, że chciałoby się powiedzieć aż ludźmi."
Niezależność to problem dzisiejszego chrześcijaństwa. Nie prosimy,
bo
najpierw sami chcemy
wykrzesać z siebie wszystkie siły,
bo
wydaje się, że nie o wszystko można
prosić wielkiego, niedostępnego Boga
wreszcie,
bo
boimy się Jego odpowiedzi.
Mój przyjaciel modlił się jakieś
30 lat temu studiując przed egzaminem,
kolejną próbą, którą nie mógł zdać
"Boże, zrób coś z tym!"
I Bóg zrobił.
Wywalili go z uczelni:)
Dzięki temu poznał
żonę, którą kocha,
znalazł się w tych miejscach,
których miał się znaleźć.
Jest dzisiaj tym kim jest.
Bóg patrzy i działa poza czasem.
dzięki za to świadectwo :)
Dziękuję za odwiedziny! Życzę Księdzu opieki Matki Jasnogórskiej i wstawiennictwa ks. Bosko zarówno na błogosławione chwile smutku, jak i radości. No i pozdrawiam serdecznie!
Baruch.
Hm... niesamowicie do mnie trafilo to, co tu napisałeś. Jestem właśnie na tym etapie, gdy życie daje mi w kość i szukam wytłumaczenia. Dlaczego, po co... I mimo, że czuję się ze wszechmiar opuszczona mam poczucie tego, że Bóg jest ze mną na zawsze. Tak jak Carlos Ruiz Zafon napisał coś w stylu :trwamy dopóki ktoś o nas pamięta, to ja na to odpowiadam, że trwam całą wiecznośc, bo Bóg o mnie pamięta i będzie pamiętać, na zawsze! Pozdrawiam.
Witam! :)
Dziękuję Bogu codziennie! :)
Szczerze mówiąć, jakbym Mu nie dziękowała, to szybko bym zapomniała o tym, ile dobrego mnie spotkało i zaczęła się dołować problemami. A przecież dobra jest więcej niż zła! Trzeba tylko dobrze patrzeć ;) No i nie dawać się! W jednej drużynie z Bogiem problemy da się rozwiązać (albo przynajmniej jakoś je przeżyć ;D)
Pozdrawiam!
PS. Fajny tez blog. Zostanę na dłużej ;)
Niestety, ale tak jest. Tak już człowiek jest stworzony.. albo widzi wszystko przez różowe okulary, albo wpada w kompleksy. Brak równowagi. Rzadko można spotkać ludzi, którzy wierzą, że po każdej burzy wychodzi słońce.
A jeszcze rzadziej tych którzy uświadamiają sobie, że dzięki Bogu mogą z rana otworzyć oczy, oddychać, funkcjonować, oglądać wschody i zachody słońca.
dziękuję :)
tak, czuję się uziemiona.
tak bardzo, bardzo.
To błogosławieństwo
"Błogosławieni, którzy się smucą"
podtrzymuje mnie w trudnych chwilach.
Baruch, dzięki serdeczne.
Monika, podoba mi się jak przemieniłaś ten cytat! :)
Kłosu, dużo optymizmu - super
szkar, może masz rację że mało takich ludzi, ale tymbardziej my musimy próbować takimi być :)
Optymizm? Raczej realizm :P
A z tym trzecim wyjściem... Ja go nie dostrzegam :P Tylko zmiana parafii albo przezwyciężenie własnych lęków :P
Pozdrawiam :)
Tea, jestem pewien, że Pan Bóg jest bardzo blisko Ciebie.
Kłosu, no właśnie myślałem o tym drugim... o to też można się modlić :)