Każdego dnia spotykasz wiele osób. Niektóre znasz dobrze. Niektóre są ci zupełnie obce. Czasem jest to tylko krótkie przywitania; może swobodna rozmowa. Albo poważniejszy dialog. Bez względu na rodzaj spotkania, jest to za każdym razem coś więcej niż tylko wymiana słów.
W każdym spotkaniu, którego doświadczasz, obecny jest Pan Bóg. W każdej osobie, z którą rozmawiasz.
W tym, kto przychodzi do ciebie z zakłopotaniem po radę, i w tym, kto przychodzi żeby się z tobą pośmiać. W tym kto prosi cię o przysługę i w tym, który potrzebuje twojego wsparcia.
Czasem natłok różnych problemów sprawia, że łatwo nie zauważamy problemów i potrzeb innych ludzi. Wydaje nam się, że to, z czym sami się borykamy, jest najważniejsze.
Nie jest łatwo zrezygnować na chwilę ze swojego ego i poświęcić uwagę i troskę komuś obok.
Czy znasz problemy i potrzeby ludzi, wśród których żyjesz? Wiesz co jest dla nich ważne, czym się przejmują? Zobacz, że mogą ciebie potrzebować. Wszystko co im uczynisz, czynisz Jezusowi.
Czasami chciałabym żeby problemy innych nie dotyczyły mnie, żebym nie była w to wplątana... Cieszę się jednak, że gdy mi się pojawiają problemy mam na kogo liczyć, i że nawet w tak trudnym dla mnie czasie wiem,że inni mają ciężej, bo przychodzą ze swoimi sprawami... Choć wczoraj już przeszła mi taka myśl, że ja nie chcę słuchać, nie chce być tą której się ludzie wygadują.
Ja czasami mysle, ze znam lepiej problemy innych niz swoje. Dlaczego? Ludzie kochaja o nich opowiadac. Niestety, zwlaszcza Polacy. Z drugiej jednak strony, moze to dobrze, bo kiedy tak slucham....to zaciera mi sie rwazenie, ze ja mam same problemy. Zwyczajnie moje sprawy staja sie blache.
W pierwszym paragrafie stwierdziles, ze kazde przypadkowe spotkanie na ulicy moze byc spotkaniem z Bogiem. Ulzylo mi! Odkad mieszkam w UK mam wrazenie, ze Bóg sie do mnie czesciej usmiecha, bo tu trudno ominac kogos na ulicy, czy nawet na szlaku turystycznym bez wymiany chocby usmiechu!Pozdrawiam serdecznie i dizeki za przychylne komentarze na moim blogu. W trudnych momentach, przy pesymistycznych myslach tworzenie jest jednym z rodzajów ukojenia.....
Ech... czy ksiądz zawsze musi tak w sam środek :)?
Ja to chyba mam nad głową napis "Pogotowie Boże 24h na dobę. Masz problem? napisz, zadzwoń, przyjdź, interwencja natychmiastowa :)"
Oj tak... Pan stawia teraz na mojej drodze wielu ludzi z którymi rozmawiam o wszystkim i często jest nawet z czego się pośmiać ale i popłakać można ( i zaliczyć dwu godzinny spacer z kumpelą...).
Często jest nawet tak, że przy okazji tych wszystkich rozmów i moje problemy się rozwiązują.
Pozdrawiam :).
Ja mam wrażenie że ludzie oddalają się os siebie, budują mosty....Spotykam się z osobami niepełnosprawnymi = Tworzą grupę od 18 lat ale tak naprawdę nie mówią o swoich problemach- "Jedni drugich brzemiona nośmy"
Ja osobiście "mam szczęście" do osób starszych- może dlatego że jestem na nie otwarta?, słucham?
Pozdrawiam i dziękuję :)
Wielu ludzi wstydzi się mówić o swoich problemach. Niedawno rozmawiałam z szefową tego klubu dla dzieci, w którym pomagam. Mówiła mi właśnie, że większość ludzi z poważnymi kłopotami wstydzi się i boi się o nich mówić. Ale gdy wyczują, że można porozmawiać i że zostaną wysłuchani, wtedy opowiedzą. Z drugiej strony, trzeba też zachować jednak jakiś dystans i umiar, bo wielu ludzi ma tendencje do postaw roszczeniowych, na zasadzie że my MUSIMY rozwiązać ich wszystkie problemy, a oni sami nic nie zrobią w tym kierunku. Inni z kolei mają skłonność do użalania się nad sobą. A nie można przecież tylko siedzieć z założonymi rękoma i użalać się.
Podsumowując, dla mnie wzorem jest Jezus, który uzdrawiał chorych, a potem mówił: "Idź i nie grzesz więcej". Co się dalej działo z tymi uzdrowionymi ludźmi - nie wiemy, poza ślepym od urodzenia i trędowatym Samarytaninem. Ale to jest też dla nas wskazówka, żebyśmy nieśli pomoc, ale dawali też wolność.
Pozdrawiam :)
Strasznie dało mi to do myślenia nigdy nie rozmyślałem że w każdym z którym rozmawiam jest Pan ... Dziękuję ...
Pozdrawiam serdecznie
Nie jestem zbyt otwarta i pewnie tak samo traktuję innych. Chcą się czymś podzielić, poprosić o pomoc, jeśli sami zaczną, nie ma sprawy, chętnie pomogę, ale sama raczej nie wkraczam na cudzy teren. Tak, że problemy innych... niektóre znam i mnie obchodzą, a niektórych i problemów i osób nawet znać nie chcę. Czy nienawidząc jedną osobę można powiedzieć, że nienawidzę Boga? Chyba trochę za mocne by to było...
Gdy życie kręci się wokół czubka swojego nosa, staje się przeraźliwie smutne. Jest tak wiele sytuacji, kiedy jednym słowem możemy kogoś podnieść na duchu lub zmiażdżyć. Chyba nawet nie uświadamiamy sobie jak bardzo potrzebujemy wzajemnej miłości. Faktycznie, nie chciałabym żyć na bezludnej wyspie...
U mnie ostatnio nastąpiła bardzo dziwna rzecz, znaczy jestem w sumie z niej dumna i właściwie, to póki co, nie zamierzam tego zmieniać. Jeżeli ktoś z ludzi mówi mi o swoim problemie, a ja mogę pomóc lub chociaż w jakiś sposób spróbować, to robię to. Jeżeli są to osoby bliskie, a ja znam zakręty ich życia, to w miarę wiem z jakimi problemami się borykają, czasami mi nie mówią, a to oznacza, że nie chcą się problemami, potrzebami dzielić, bo wiedzą, że Np. ja też je mam i nie chcą mnie obarczać.
Chyba przez chorobę nie skupiam się na innych ludziach aż tak bardzo, jak powinnam. Dlaczego? Ponieważ teraz skupienia potrzebują zwierzęta i to im poświęcam się, jak mogę...
Dusiak, domyślam się, że może to się robić z czasem męczące, ale jest to wspaniały dar od Pana Boga. Nie przed każdym ludzie otwierają się z łatwością i chcą się dzielić swoimi problemami. Jeśli to robią, to znaczy, że mają do Ciebie zaufanie. I każde takie spotkanie jest dla Ciebie okazją, żeby im pomóc i jeśli na to pozwolisz, Pan Bóg będzie w ten sposób działał przez Twoje ręce.
Katarzyna / Kathryn, to prawda, też mi się wydaje, że mieszkańcy UK uśmiechają się dużo częściej i dużo bardziej. Nawet do zupełnie obcych osób. I myślę, że jest to coś, czego możemy się od nich uczyć. Czasem taki uśmiech może zbudować nasz dzień. I tak jak piszesz - poznając problemy innych ludzi, zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że ludzie dookoła też mają ciężko, a czesto spotykają dużo więcej przeciwności niż my sami.
Dorcia, myślę, że to wspaniale, że masz taką postawę. Ludzie potrzebują się wygadać, albo szukają pomocy, ale rzadko znajdują kogoś, do kogo mieli by pełne zaufanie i wiedzieli, że mogą się zwrócić o każdej porze dnia i nocy. Z drugiej strony, bycie kimś takim, może trochę kosztować. Ale jeśli się na to zdecydujemy - jest to służba Panu Bogu. I tak jak piszesz - nie raz przy okazji, Pan Bóg rozwiązuje nasze problemy.
Rybiooka, rzeczywiście, ciężko się otwierać przed sobą i mówić o swoich problemach. Potrzeba do tego właściewego czasu i właściwych osób. Być może taka grupa nie zawsze stwarza takie warunki. Pięknie, że masz taki dobry kontakt ze starszymi osobami. Myślę, że oni często są chętni do rozmowy także na głębsze tematy, ale nie zawsze znajdują kogoś chętnego, aby posłuchać. A wiele mądrych rzeczy można nauczyć się od starszych osób.
Zim, masz rację, myślę, że trzeba wiele mądrości aby umieć rozeznać każdy przypadek. I umieć zbudować więź zaufania, tam gdzie jest to potrzebne, aby druga strona mogła się otworzyć, a z drugiej strony - rozpoznać kiedy ktoś nie szuka tak naprawdę pomocy. Myślę, że trzeba wiele prosić o światło Ducha Świętego, zwłaszcza przy tego typu pracy, żebyśmy wiedzieli jaką do kogo przyjąć postawę, tak aby Pan Bóg mógł zdziałać w nim jak najwięcej dobra. Komuś będzie potrzeba naszej troski i cierpliwości a ktoś inny będzie potrzebował, aby mu powiedzieć 'ogarnij się'. Sztuka w tym aby rozpoznać potrzeby innych osób, i żeby za tym co robimy zawsze stała Boża intencja.
Maciej Ż, cieszę się.
Canada, w każdym z nas obecny jest Pan Bóg. Dlatego takie ważne jest jak traktujemy siebie na wzajem. Pan Jezus zostawił nam przykazanie - miłujcie Boga i siebie nawzajem - jako numer jeden. Może być tak, że kogoś nie lubię, ale jednocześnie kocham jako bliźniego. To znaczy, że z takich czy innych powodów nie żywię do kogoś sympatii, ale mimo wszystko szanuję go jako człowieka i chcę jego dobra. Nienawiść - nawet jeśli wobec jedej osoby, robi więcej szkody nam samym niż tej drugiej osobie. Warto naprawdę starać się o przebaczenie.
Felicita, masz rację, słowa mają ogromną moc. Chyba nie zawsze zdajemy sobie sprawę jak wielką. Możemy pozowlić Panu Bogu działać przez nasze słowa - przez to co mówimy.
Salanee, myślę, że często same wysłuchanie jest już ogromną pomocą. Problem, który z kimś dzielimy staje się o połowę lżejszy, mimo że nie jest jeszcze rozwiązany. Czasem możemy nie umieć doradzić czy pomóc, ale to że poświęcamy czas i uwagę - daje już dużo. Oczywiście nieraz może być tak, że nawet najbliżsi nie będą się chcieli czymś podzielić, i trzeba to uszanować. Ale myślę, że ważne jest aby być czujnym na to, kiedy nas potrzebują.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)