Wyobraź sobie, że twój sąsiad przyszedł właśnie do ciebie, prosząc o przysługę. Bardzo mu na tym zależy. Obiecał ci nawet trochę pieniędzy jeśli mu pomożesz. Nie jest to ktoś za kim przepadasz, ale praca nie będzie wymagała wiele wysiłku. Może dwie godziny pracy. A jemu może to bardzo pomóc.
Zaraz przed rozpocząciem pracy, sąsiad mówi, że coś się zmieniło i nie będzie mógł ci zapłacić. Mimo to, bardzo zależy mu na twojej pomocy. Co zrobisz?
Nasza bezinteresowność często związana jest tym, czy kogoś lubimy. Myślimy: jeśli mam komuś poświęcić swój czas i pracę - niech to będzie przynajmniej ktoś, kto budzi sympatię. A jeśli nie, to co z tego będę mieć? I czy inni dowiedzą się o moim heroicznym czynie? I łatwo przychodzi nam odrzucić czyjąś prośbę jeśli nie przyniesie nam zysków.
Pan Jezus zachęca nas natomiast, do bezinteresowności. Do tego by dzielić się z innymi, tak jak potrafimy, nie licząc na nic wzamian. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale są takie sytuacje, kiedy możemy. Wtedy najlepiej odłożyć kalkulator i po prostu pomóc.
Czy stać cię na bezinteresowność? Nawet wobec tych, za którymi szczególnie nie przepadasz? Każdy taki akt, możesz uczynić modlitwą - powierzając go Bogu w jakiejś ważnej dla ciebie intencji.
Ostatnio moja siostrzyczka zadzwoniła z mega problemem, trwa on od lat, a teraz potrzebowała mojej pomocy. Zanim spytała czy w to wejdę, już się zgodziłam. Nie potrafiłam inaczej!
A na codzień póki mi ktoś nie nadepnie na odcisk pomogę, sama z siebie.
Gorzej, gdy nie umiemy pomóc sobie, a Bóg posyła nad do innych... Wtedy bywa niełatwo.
Ja mój kalkulator już dawno wyrzuciłam :). To prawda, że nie zawsze jest łatwo pomuc komuś kto nadepną mi na odcisk ale... jeśli to robię wiem dla kogo :). Staram się nie odrzucać niczyjej proźby. Bywa czasem i tak, że nie wiem w co ręce wsadzić kiedy wszyscy sobie nagle o mnie przypominają. Niestety nic nie moge na to poradzić, że mam zbyt miękkie serce ;D.
Pozdrawiam i uśmiech wiosenny zostawiam :).
Stary problem - a gdy wyczułbym, że od początku nie miałby ochoty mi płacić, a tylko zwabił mnie, bym odwalił jakąś brudną robotę.
Bezinteresowność jest w porządku, ale pozwalanie innym na oszukiwanie siebie? To już nie wiem...
Jak myślicie?
Wydaje mi sie że bezinteresowność to bardzo trudna cecha. Bo tak naprawdę nie musi się to wiązać z zapłatą,pieniędzmi, materialnymi korzyściami. Może mi sie wydawać że pomogłam bezinteresownie, ale tak naprawdę to otrzymalam zapłatę :) w postaci ludzkiej wdzięczności, uśmiechu,słowach podziękowań...Ja lubię pomagać bo...lubię kiedy drugi człowiek się cieszy. A jeśli pomogłam komuś pomimo awersji jaką do niego czuję to tym bardziej jestem zadowolona. Że bylam ponad to uczucie. Ale czy to jest dobre? Czy to nie trąca pychą? Nie jestem pewna. Pozdrawiam wiolajka (www.zabciowyland.blox.pl)
Bezinteresowność jest prawdziwym pocałunkiem dla drugiej duszy.
To jest sztuka pomóc komuś kogo się nie lubi to jest prawdziwa bezinteresowność ...
Moją bezinteresowność wykształtowało wychowanie- nie umiałabym nikomu odmówić pomocy, niezależnie czy darzyłabym tą osobę sympatią czy nie... Ale w ostatnich czasach bezinteresowność i chęć pomocy innym jest skarbem ponad miarę...
Ostatnie zdanie... bezcenne ;-)
Pomagam! Nigdy od nikogo nie wzięłam pieniędzy, nawet jak wciskali mi na siłę! Podobno dobro powraca :)
nie wiem. tak średnio się zastanawiam nad tym, czy coś robię bezinteresownie czy nie. po prostu robię albo nie. jakiś czas zdarzyło mi się wziąć pieniądze, bo bardzo ich potrzebowałam i do tej pory mam wyrzuty z tego powodu. więc teraz bardziej uważam.
poza tym... tyle dobra doświadczam, że wydaje mi się, że ciągle robię za mało, żeby je jakoś zwrócić.
Niestety (albo stety) należę do osób, które pomogą nawet osobie, która nie jest ich przyjacielem... czasami ludzie to wykorzystują, bo wiedzą, że pomogę nie oczekując nic w zamian...
Może i masło maślane...
Ta nasza bezinteresowność po prostu mało bezinteresowna jest.
Na pewno bym pomogła, zwłaszcza, jeśli byłoby to w mojej mocy. Na pieniądze, choćby nawet zostały zaoferowane, nie liczyłabym i nie przyjęłabym ich. Nie potrafię brać za okazaną przysługę zapłaty, szczególnie od bliskich czy znajomych osób. Cieszę się, gdy mogę komuś do czegoś się przydać i zadowolenie innych jest dla mnie wystarczającym "wynagrodzeniem". :)
Osoby, za którymi nie przepadam raczej o tym wiedzą i o pomoc nie poproszą. Chociaż mój przewrotny charakterek z przekory, żeby ich zaskoczyć kazałby pomóc ;) A serio dla mnie pomoc zawsze jest bezgotówkowa, jak ktoś się uprze, bo koniecznie chce się odwdzięczyć wtedy mówię, że najwyżej czekolada albo piwo... Za pieniądze to nie pomoc, tylko zwykły interes. Nie mówię, że to źle, bo różne bywają sytuacje no ale... to już nie to.
Nie rozumiem tego powierzania Bogu, jakoś nigdy nie rozumiałam. Po co? To też jakiś interes? Ja Jemu jakiś dobry uczynek, On mi pomoże w mojej intencji? Po co mam Mu coś ofiarować? Przecież i tak wszystko jest Jego.
Dusiak, to pięknie - to jest cenny dar, umieć tak po prostu pomóc. Nie przeliczając, czy przyniesie mi to jakąkolwiek korzyść. Zwłaszcza, gdy o pomoc prosi ktoś obcy.
Baruch, może być też tak, że Pan Bóg przysyła nam te osoby, chcąc przez to nam pomóc. Każde takie wyzwanie nas wzbogaca, sprawia, że zmieniamy się.
Dorcia, myślę że właśnie to jest bardzo ważne - kiedy mamy coś zrobić bezinteresownie dla kogoś, kogo za bardzo nie lubimy, dobrze jest pamiętać, że robimy to dla Boga. I tak staje się to pięknym aktem pokory i modlitwą.
Bosy Antek, rozumiem, o czym myślisz - jeśli od początku wyczuwamy, że ktoś nie tyle szuka naszej pomocy, co próbuje nami manipulować - trzeba się dobrze zastanowić, jakie rozwiązanie jest najlepsze. Ale czasem są takie sytuacje, że jedyne co stoi na przeszkodzie to nasze uprzedzenie wobec drugiej osoby. Wtedy warto się starać przemóc je dla Boga.
Joanna, wydaje mi się, że jak najbardziej mamy prawo się cieszyć, kiedy udaje nam się, czasem wbrew własnym emocjom, zrobić coś dobrego dla innych. Myślę, że radość wtedy przychodzi nawet spontanicznie, naturalnie. Jest to coś co nas utwierdza, że tak właśnie trzeba było zrobić.
Felicita, pięknie to ujęłaś.
Maciej Ż, to prawda, i myślę, że każdy z nas powinien się o nią starać.
msAvey, wychowanie które otrzymujemy jest nieraz wspaniałym skarbem. Bo pewny rzeczy przychodzą wtedy naturalnie. Cieszę się czytając, że takie wychowanie właśnie otrzymałaś. Wielu ludzi myślę, potrzebuje dużo się napracować nad swoim charakterem, aby potrafić tak spontanicznie wyciągać rękę do drugiej osoby. A jest to bardzo cenne.
Salanee, wspaniale że masz to w nawyku :)
Tea, pięknie że widzisz całe dobro, które Cię spotyka. Wielu ludzi ma tendencje do narzekania i nie widzą ile dobrych rzeczy ich spotyka z różnych stron. Możesz też spróbować zastanowić się na modlitwie, co decyduje o tym, czy podejmujesz się czegoś, czy nie. I poprosić Pana Boga o światło w tej sprawie.
Ana Rodriguez, to prawda, bezinteresowność wiąże się zawsze z ryzykiem, że zostaniemy w jakiś sposób wykorzystani. Myślę, że trzeba prosić jednocześnie Pana Boga o światło, abyśmy umieli podejmować odpowiednie decyzje.
Palabra, racja - bo czasami możemy coś robić 'za darmo', ale mieć ukryty motyw, który jest dla nas zapłatą. Nie znaczy to, że podejmując się czegokolwiek, mamy zawsze to robić tak, by nic zupełnie nie mieć w zamian. Ale aby być gotowym na taką bezinteresowność, gdy sytuacja tego wymaga.
Nobody, cieszę się, że masz takie zdrowe podejście. Często sytuacja staje się dużo trudniejsza, gdy jest to ktoś, kogo nie lubimy. Albo np. widzimy, że ktoś potrzebuje pomcy, ale nie zaoferujemy własnej, ze względu na antypatię. Bezinteresowność, to jest wyciągnięcie ręki właśnie w takiej sytuacji.
Canada, wspaniale, że stać na taką bezinteresowną pomoc ludziom, którzy znajdują się dookoła Ciebie. Warto też próbować wyciągać rękę do tych, za którymi nie przepadasz. To jest właśnie ta miłość nieprzyjaciół. To powierzanie Bogu jest formą modlitwy, w której prosimy Pana Boga o coś. To tak jak możemy pościć w jakiejś intencji, możemy też podjąć się czegoś dobrego (np. akt bezinteresownej pomocy wobec kogoś, kogo bardzo nie lubię), prosząc tak Pana Boga o coś ważnego dla nas. Pan Jezus sam zachęca nas do tego, abyśmy prosili.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)