Lubimy być zauważeni. Lubimy jak nas ktoś pochwali, poklepie po ramieniu, powie: dobra robota. To zawsze miłe. Dodaje chęci, by robić więcej, jeszcze bardziej się starać. Ale co, jeśli nikt naszej pracy nie dostrzega?
Może doświadczasz czasem czegoś podobnego. Wkładasz mnóstwo wysiłku, może udaje ci się coś osiągnąć, ale najwyraźniej nikogo to nie obchodzi. To może być trudne. Może nas to na tyle zniechęcić, że następnym razem, nie podejmiemy tego samego wysiłku. Oby tak nie było!
Nieraz nie zdajemy sobie sprawy, że dookoła nas chodzą ludzie z dokładnie takimi samymi potrzebami jak my sami. Być może żyjemy nawet w środowisku, gdzie brakuje właśnie takiego wzajemnego wsparcia. Bądź osobą, która to przełamie! Zauważaj choćby małe rzeczy u ludzi, z którymi żyjesz. Pochwal, doceń, podziękuj. To naprawdę uskrzydla. Zobaczysz, że twoje otoczenie zacznie się zmieniać.
Czy twoja praca jest doceniana? A czy ciebie stać na to, by doceniać szczerze pracę ludzi, z którymi żyjesz? Kiedy to robisz, to jakbyś zapraszał Boga do swojego otoczenia.
Wszyscy szefowie i kierownicy powinni przeczytać ten post i zcząć doceniać ludzi na podstwie własnego serca, a nie regułki ze szkolenia o motywacji...czego życzę wzystkim podwładnym i władnym. Aaaaa... gdzie nie ma Boga, tam będą tylko regułki...niestety
najbardziej doceniają salezjanie... traktując ludzi jak siłę roboczą...
W moim życiu nie działa na mnie jak robię nawet trudne rzeczy i nikt nie reaguje ale ciężko mi kiedy działam a tu z boku dociera do mnie, że np.. nie robię nic lub ostra krytyka tego co robię.. Zniechęca mnie to ale nie przestaję.. choć wszystko we mnie mówi mi żeby z tym skończyć... Też uważam, że trzeba doceniać wysiłki innych.. nawet czasem nieudolne, bo pochwała zachęca do pracy a praktyka czyni mistrza... Pozdrawiam cieplutko z blogów:
www.tylkojezus.bloog.pl
www.tylkojezus.blog.onet.pl
Miło jest kiedy ktoś docenia nawet moje najdrobniejsze starania i te większe także :). Wiem niestety jak to jest kiedy robię coś dobrego albo nawet często pokonuje własne lęki a nie jest to zauważone- niestety boli, dlatego zawsze staram się widzieć starania innych nawet jeśli nie zawsze głośno o tym mówię. Jednak nie najważniejsze jest uznanie ludzi ponieważ to co robię zapisuje się w mojej księdze życia i to Bóg na sądzie ostatecznym oceni moje starania :).
Pozdrawiam w Panu.
Zawsze lepiej jest gdy ktoś nas doceni i pochwali:) To naprawdę ważne. Nie zwracamy na codzień na to uwagę. Człowiek człowieka powinien wspierać. Ten wpis pomógł mi choć znalazłem ten blog przypadkowo.
Myślę, że nawet nie tyle brak pochwał, co brak akceptacji dla nas i naszego działania, może nas bardzo skutecznie zniechęcić do dalszego ich podejmowania. Jeśli widzimy, że coś ciągle nie przynosi żadnych efektów i jest nierozumiane przez innych, to często możemy zamknąć się w sobie i nie próbować więcej, bo po co? Warto jednak pamiętać, że wszystko, co robimy, robimy dla Boga - przynajmniej tak powinno być. Dlatego nieraz nie warto przejmować się ludźmi, ich reakcją bądź jej brakiem, lecz po prostu robić swoje, z całym przekonaniem o słuszności swoich poczynań. :)
Osobiście staram się doceniać innych ludzi, nawet za drobiazgi, na które nikt inny by nie zwrócił uwagi. Ale ja je dostrzegam i cieszę się nimi, jak choćby uprzejmością kogoś mi obcego, uśmiechem, itd. Nie każdemu można wyrazić słowami swoją wdzięczność (choćby w przypadku nieznajomego spotkanego na ulicy), ale zawsze można odpowiedzieć uśmiechem. :)
A skoro już jestem przy tym temacie, to przy okazji dziękuję Księdzu. :) Odpisując pod poprzednim postem Ave, nieświadomie pomógł Ksiądz też mi, przypominając o bezinteresowności. Potrzebowałam tych słów, bo właśnie mam taki przypadek, że jestem otwarta na pewnego człowieka i próbuję dzielić się z nim różnymi rzeczami, a tymczasem on nigdy nie może znaleźć dla mnie czasu i mi go ofiarować... [Widujemy się tylko na siatce. ;)] I zaczęłam się zastanawiać, jaki to ma sens, skoro najprawdopodobniej nigdy nie będę miała okazji spotkać się z nim ot tak, by normalnie pogadać... A teraz widzę, że chyba po to został mi postawiony na drodze, bym na nim uczyła się bezinteresowności. :) Niezła szkoła to dla mnie i nielada wyzwanie, by się zniechęcić i nie przekreślić człowieka - zwłaszcza dla takiego samotnika jak ja, który dobrze wie, że i bez ludzi może być szczęśliwy. ;) [Teoretycznie więc tym bardziej nie warto trwać przy kimś, kto zdaje się tego nie doceniać, ale... Dopóki nie mam pewności, że w żaden sposób moja obecność w jego życiu nie wnosi nic dobrego, nie rezygnuję. Bo może w jakimś niewielkim stopniu jednak jestem mu przydatna...?]
Pozdrawiam ciepło! :)
Boli, kiedy człowiek wypracowuje się ponad stan, a nikt tego nie zauważa, bo dla kogoś jest to coś zupełnie oczywistego. Mało tego, ten ktoś wiecznie narzekał, że i tak za mało..., to nic, że człowiek przepracowywał większość swojego dnia. Przez to, traci się przyjemności, a zyskuje stresy, kompleksy, przestaje nas cokolwiek cieszyć. Mój przykład..., mnie choroba wyzwoliła z tego kieratu..., uzmysłowiła mi, że nie szanując swojego zdrowia, daleko nie zajdę. Nie myślałam tylko, że tak długo przyjdzie mi chorować.
Faktycznie, bardzo dużo mi daje to, kiedy jestem motywowana, bądź też chwalona za to, co zrobiłam lub robię. Motywuje mnie to do dalszego działania, bo widzę, że warto!
Bywają gorsze momenty w życiu, ale kto ich nie ma?
Po raz kolejny, wpis trafiony w moje sedno :)
Dziękuję :)
Pozdrawiam :)
Pychy troszku jest w każdym z nas, a do tego tendencja dzisiaj jest powszechna do bycia i robienia wszystkiego na odwal. Więc nic dziwnego, że człowiek - jak się przyłoży, zrobi coś od a do z, postara się i wysili, to chciałby aby ktoś to docenił.
Ludzie wiele mówią, są tacy, którzy osiągają mistrzostwo w mówieniu odbiorcom tego dokładnie, co ci by chcieli usłyszeć - bez względu na to, jak dalece różni się to od prawdy czy tego, co naprawdę myślą. Dlatego nie warto się przejmować tym, co mówią ludzie - o ile nie widać w tym rysu autentycznej troski czy woli pomocy, wskazania tego co właściwe.
Ważne jest to, że Bóg widzi, co robisz, i docenia to zawsze.
ps. Nie miałeś kiedyś bloga pod innym adresem?
najważniejsze jest niewidzialne dla oczu...
Chociaż czasem ciężko - jeżeli się człowiek napracuje nikt tego nie zauważy, albo wręcz ma jeszcze pretensje
"ale Ojciec twój, który widzi w ukryciu odda tobie"
pozdr :)
Naprawdę staram się doceniać pracę innych, mimo że moja nie jest doceniana. I jest ok :) Fajnie jest widzieć dumę tej pochwalonej osoby. No i kontakty stają się prostsze :)
Pozdrawiam!
Tak. To rzeczywiscie mile, gdy ktos zauwazy nasza prace, starania i powie. poklepie, zachwyci sie. To mnie uskrzydla. rzeczywiscie z odwzajemnianiem moze bywac roznie, aczkolwiek ja sie staram zauwazac wysilki innych. Moze czesciej powinnam chwalic dzieci, bo czasami mam wrazenie, ze ja glownie wymagam i wynajduje jakies niedociagniecia; w pracy, w odrabianych lekcjach czy grze na instrumentach.
Mam tez niemile doswiadczenia; od kilku lat robie dla naszego kosciola pewna artystyczna prace. Nie dla podziekowan, bo nawet nie chcialabym by ksiadz mnie wymienial w jakis corocznych podziekowaniach, ale gdy po raz kolejny zostaly wymienione wszystkie osoby co cokolwiek robia dla parafii, choc niektorzy pobieraja nawet za to jakies pieniadze, a mnie kolejny raz ksiadz nie wymienil zrobilo mi sie niesamowicie przykro i ledwo wytzrymalam do konca, by podczas mszy nie wybuchnac placzem. I wcale nie chcialam by tak mnie, bo przeciez ja to dla BOga, a jednak, kiedy wymienia sie wszystkich nie powinno sie kogos pomijac, nieprawdaz. Dalej robie swoje, i znow przyjdzie koniec roku i pewnie znow bede pominieta. Chyba najglupiej mi przed wlasnymi dziecmi. Im tez bylo przykro.....
czasem najtrudniej jest docenić swoją własną pracę, swój własny wysiłek. wtedy wydaje się, że wszyscy inni są od nas lepsi, ich stać na to, żeby osiągnąć więcej niż ja. i ta praca... nic nie warta, traktowana jako niezbędne minimum wymuszone na sobie niemalże siłą.
to upokarza, ale też uczy trochę inaczej wartościować pracę i ludzi. bo czasem bardziej od efektów liczy się pragnienie i włożony wysiłek. proces, a nie forma i treść.
czółkiem!
+
Oj tak, to naprawdę potrafi zaboleć, takie niedocenienie. Nie doceniamy nie tylko tego co mamy i ludzi, których mamy dookoła, ale też i dzieła Boga - zarówno stworzenia, jak i Jego daru, jakim jest Zbawienie. Wyobrażam sobie, jak Jego musi to boleć. Pozdrawiam :)
Tak sobie myślę, że żyję w jakimś trudnym środowisku.... w sumie zawsze tak było. Czy to praca, czy to bliższa, czy dalsza rodzina...Ostatnio miałam z teściową taka rozmowę na temat chwalenia ludzi za to, co dobrego zrobili. Ona szuka wszędzie tego, co mozna ludziom wytknąć. Teśc chwalił, ona stała i z boku cierpiała. Albo taka zawsze była, albo z wiekiem z ludźmi ( szczególnie z kobietami) tak jest? Nie mam pojęcia. No i stwierdziła coś takiego: "a za co ja mam cię chwalić? Za to, że łachy nie robisz i zrobiłaś swoją robotę". Naprawdę trudny typ. W pracy miałam podobne srodowisko. Jedni gadali na drugich jak to A., B. lub C. nic nie robia a oni muszą zaginać.... ato przecież nieprawda była. Wszędzie , już nawet na poziomie rodziny, gniazda szerszeni i jak tu komu dopierdzielić. Kiedys chwaliłam, ale ponieważ nie ma reakcji zwrotnych, tylko wymóg chwalenia wzrasta więc sobie odpuściłam. Sama mam się zmieniać i z siebie być zadowoloną, a swiat jak chce.
Witam.Oj temat strasznie trudny..za pracę nikt mnie nie chwali-choć nie oczekuję tego..no ale było by miło czasem usłyszeć ,, dobra robota''Pani kierownik biadoli jak MAŁO ZARABIA ..ciężko się słucha tego.Cieszę sie ,ze razem z męzem stac nas na to co mamy - aby zdrowie było ..Nie wchodze z butami w życie innych ..Ludzie są super jak się ich dobrze pozna .ale zanim się to zrobi czasem człowiek się rozczaruje ..PLOTAK jest takim elementam śmierci w znajomościach ..Co do Boga-myślę ,ze on nas pochwali kiedyś za trudy i wykonywaną pracę..a moze już chwali dając nam to co posiadamy - Rodzinę- świetne dzieciaki..może to jest wlasnie to...Pozdrawiam serdecznie .
M@C, zgadzam się, poznajemy kiedy ktoś chwali nas szczerze - z serca, a kiedy robi to, mając w tym jakiś interes. Szkoda, że chyba tak rzadko chwalimy tak zwyczajnie - bezinteresownie. A regułkom podporządkowali się tak samo kiedyś faryzeusze - tym było Prawo. Ograbione z Boga, przestaje pełnić swoją funkcję.
krysia, takie sytuacje są zawsze irytujące i mogą odbierać motywację. Ale jak sama piszesz, to co robimy, robimy dla Pana Boga. A kiedy robimy to pomimo, że otoczenie jeszcze nam to utrudnia, w oczach Boga jest to dużo bardziej cenne! To tak jak byś oddawała Mu największy skarb.
Dorcia, zgadza się, nawet jeśli ludzie czegoś czasem nie zobaczą, Pan Bóg widzi to i jest to dla Niego ważne. Myślę, że dobrze jest też czasem nie tylko zobaczyć, ale i powiedzieć danej osobie, że widzimy jej pracę i ją doceniamy. Tak możemy ją utwierdzać w dobrym.
Maro:D, cieszę się :) Ładnie to ujmujesz: powinniśmy się wspierać. Pomagać sobie. Doceniać to co inni robią dla nas. Wdzięczność przemienia.
Nobody, ważna sprawa o czym piszesz - wdzięczność i docenianie innych można nieraz wyrażać przez małe gesty. Czasem nie trzeba wiele - właśnie uśmiech, czy spontaniczne 'dzięki' - niby nic, ale mówi dużo. Jeśli chodzi o tą relację, to dobrze przyjrzeć się też, jak działa ona na mnie i moje kontakty z innymi. Nieraz bywa tak, że ktoś staje się dla nas bardzo ważny. Tak ważny, że wokół niego zaczyna się kręcić cały nasz świat. Nawet jeśli on o tym nie wie. Ale nie jest to zdrowe ani dla nas ani dla tej osoby. Cierpi na tym też nasze otoczenie, bo nasza potrzeba kontaktów będzie kierowała się głównie w tą jedną stronę. Dobrze jest mieć taką wewnętrzną wolność. To może być ten ktoś, ale nie musi. Na świecie jest dużo wspaniałych ludzi. Rozumiem, że gdy w grę wchodzą uczucia, to nie zawsze takie proste.
Salanee, praca wykonywana dla ludzi niewdzięcznych może boleć. Chyba dobrze też przy tym pamiętać, że nie robimy tego tylko dla nich. I nie po to, by ich zadowolić. Jeśli wykonujemy pracę po to, by kogoś zadowolić, rozczarowania mogą niestety przychodzić dość często.
Palabra, prawda bywa, że ludzie mają czasem tendencję, aby mówić pochlebstwa, tam gdzie są one nie do końca uzasadnione. Często dzieje się to, aby coś przez to osiągnąć. A może się też po czasie stać czyjąś drugą naturą. Tak, że granica szczerości zaczyna się zacierać. Za docenianiem drugiej osoby nie powinno iść nigdy spełnianie jakichś własnych ukrytych interesów. Gdy kogoś doceniamy, dobrze aby był to po prostu bezinteresowny dar złożony w czyjeś ręce. Wtedy idzie za tym Boże błogosławieństwo.. adPS: adres był zawsze ten sam, jedynie wystrój się trochę zmienił jakiś czas temu :)
Agata, piękny cytat. Idzie za nim nadzieja dla nas :)
Kłosu, to jest już bardzo dużo, kiedy potrafisz doceniać kogoś nie oczekując niczego w zamian. To jest dla Pana Boga bardzo ważne. I wierz mi, On widzi Twoje starania i upomni się o Ciebie w odpowiedniej chwili :)
Katarzyna / Kathryn, przykro mi czytać, o czym piszesz. Pewnie nie jest to złośliwe, ale o takich rzeczach nie wolno zapominać. Chyba najlepiej po prostu ofiarować to wszystko Panu Bogu. Pracę razem z bólem niedocenienia. W oczach Pana Boga Twoja praca może mieć dużo większą wartość niż to, co robią pozostali. Bo Ty robisz to dla Niego i tylko dla Niego. I On to widzi. Myślę też, że ważne aby doceniać dzieci, za ich pracę, nawet jeśli to drobne rzeczy. Zachęta i szczera radość może nieraz dać dużo lepsze efekty niż poprzeczka postawiona jeszcze wyżej :)
Tea, ciężko się z innymi porównywać, bo każdy z nas to tak naprawdę jakby inna kategoria. Jeden otrzymuje od Pana Boga taką misję inny inną. Czasem może być ona bardzo trudna, bo wymaga od nas wiele poświęceń i cierpienia. Ale może dla tego to Tobie ją Pan Bóg powierzył, bo nikt inny by temu nie podołał?
Zim, rzeczywiście chyba zdecydowanie za mało doceniamy też tego co otrzymaliśmy od Pana. Bierzemy to za gwarantowane. Ale to Jego dar dla nas. Dobrze, gdy potrafimy wyrazić wdzięczność za takie zwyczajne, drobne rzeczy.
Ania, niewdzięczność może się w pewnym momencie stać częścią nas. Tak samo jak plotkarstwo, czy cokolwiek innego. Podobnie z dobrymi rzeczami. Jeśli stać nas na docenianie innych, na wdzięczność, stanie się to kiedyś częścią nas. Mówimy przecież nieraz, że ktoś się pięknie zestarzał. I spotykamy nieraz starszych ludzi, którzy promieniują dobrocią. To nie bierze się z nikąd. :)
vena7, rzeczywiście czasem żeby docenić ludzi, trzeba ich lepiej poznać. Nieraz to pomaga. Ale można i warto starać się szukać w nich dobra, nawet jeśli pierwsze wrażenie w tym nie ułatwia. W każdym z nas są ukryte pokłady dobra. Takimi nas Pan Bóg stworzył. Tylko czasami o tym zapominamy, albo ulegamy.
Kochani, dzięki serdeczne za wszystkie komentarze! Zobaczcie, że przewija się wśród nas temat niedocenienia. Każdy z nas pragnie być doceniony. A jednak brakuje nam tego. Jedna myśl, którą chciałbym jeszcze zostawić: starajmy się bardziej doceniać ludzi niż szukać bycia docenianym. Zwyczajnie zauważać dobro i mówić. Nawet proste 'dzięki', czy 'brawo', może budować. Bądźmy hojni, ale i szczerzy. :)
Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)